fbpx

Jak mówić o swoich emocjach, aby zostać usłyszanym?

jak mówić o emocjach?

W artykule: Nie wiesz, jak mówić o emocjach? Spotykasz się ze ścianą z drugiej strony i nie masz pojęcia, co z tym zrobić? Przeczytaj artykuł.

Czy zdarzyło Ci się, że chciałeś powiedzieć komuś o tym, jak się czujesz, a zostało to odebrane jako atak na tę osobę? Albo zostało zignorowane? Albo ktoś próbował przekonać Cię, że nie, na pewno wcale tak się nie czujesz, jak to przedstawiasz?

Dlaczego tak jest? Skąd te trudności w porozumieniu? I jak to zmienić: jak mówić o swoich emocjach, aby zostać usłyszanym? 

 

Zanim przejdziemy do tematu, chcę zaznaczyć: wszystko, co piszę w moich artykułach dotyczy problemów w relacjach, a nie problemów z uzależnieniami, przemocą lub chorobami psychicznymi. Te trudności wymagają odrębnych rozwiązań. Pochodzą one z tych obszarów, nie z obszaru budowania relacji. Nie zapominaj o tym. Jeśli dotyczy Cię kwestia uzależnienia w rodzinie, przemocy lub chorób psychicznych, poszukaj wsparcia u specjalistów w tych tematach.

 

Punkt zapalny

Kilka miesięcy temu byliśmy na ślubie i weselu naszego przyjaciela. Mój mąż, Adrian był świadkiem i wspólnie zdecydowaliśmy, że weźmiemy również nasze dzieci. Szłam tam z entuzjazmem i nadzieją, że będzie nieco czasu, aby spędzić wspólnie, potańczyć z moim mężem i porozmawiać z nim. Wiedziałam, że będą z nami dzieci, więc pojawią się utrudnienia. Jednak na weselu miały być inne dzieci, więc liczyłam na to, że będą bawić się wspólnie.

Ponieważ mój mąż był świadkiem, siedzieliśmy przy stole pary młodej. Ułożenie sali spowodowało, że ten stół był oddalony od pozostałych. Od początku Adrian angażował się w różne obowiązki świadka, a ja stałam obok. I z każdą chwilą czułam się coraz gorzej. 

 

jak mówić o emocjach?

Czułam się strasznie samotna…

Towarzyszyło mi narastające napięcie w ciele i wielka gula w gardle. Miałam trudności ze spojrzeniem mojemu mężowi w oczy, czując, że w każdej chwili mogą polecieć z nich łzy. Czułam się coraz bardziej samotna. Większość naszych przyjaciół przyszła jednak bez dzieci. Ja z naszymi siedziałam przy stole daleko od nich. 

W głowie pojawiały mi się różne myśli: “Po co ja tu w ogóle jestem? Gdyby mnie nie było, wyszłoby na to samo, nikt by nawet nie odczuł różnicy… A Adrian? Dla innych ma czas i uwagę, a ja muszę się narzucać, żeby ze mną porozmawiał…” 

Fakty, były takie, że mój mąż zajmował się naszymi dziećmi, jeśli tylko tego potrzebowały. Prosił mnie do tańca, uśmiechał się, zagadywał. Kiedy nasza córka Karolina, była zmęczona, chciała być na rękach głównie u mnie. Jednak Adrian bardzo starał się ją przejąć, zagadać, wziąć na ręce. Czasami się to udawało, ale ostatecznie ja ją nosiłam i tańczyłam z nią na rękach, bo już nie chciała pójść do nikogo innego.

Pomimo tego czułam jakby ścianę pomiędzy mną a innymi ludźmi, szczególnie moim mężem. Doskwierał mi smutek, żal, poczucie samotności i bycia z dala od wszystkich. Z każdą chwilą się powiększał. 

 

Gdy ogarniają Cię nieprzyjemne emocje…

Wiedziałam, że nie jest to dobry czas na rozmowę z moim mężem. Podczas takich wydarzeń, kiedy jeszcze spoczywa na nim odpowiedzialność związana z byciem świadkiem, jest mu trudno oderwać myśli i uwagę od tego, co dzieje się w danym miejscu. Byłam też pewna, że w tym momencie ja nie jestem w stanie mu o tym powiedzieć w konstruktywny sposób, a on nie będzie w stanie usłyszeć mnie pomimo kiepskiej formy komunikatu.

Niegdyś w takiej sytuacji, próbowałabym już podczas wesela powiedzieć coś Adrianowi albo zaraz po jego zakończeniu stwierdziłabym, że źle się tam czułam, bo miałam wrażenie, że zwraca uwagę na wszystkich wokół, tylko nie na mnie. 

Jaki efekt miały jednak takie komunikaty? Po moich słowach mój mąż siedział i milczał. Ja z każdą chwilą czułam, że gula w gardle rośnie coraz bardziej. Po mojej głowie krążyły myśli: “Zrób coś w końcu, powiedz coś!”. Zwykle z płaczem wychodziłam z pokoju, rzucałam się na poduszkę i szlochałam. Miałam poczucie, że on mnie nie rozumie i nie kocha. 

Tak było kiedyś w naszym małżeństwie. Takie “rozmowy” kończyły się większym nieporozumieniem i potrzebowaliśmy sporo czasu, aby wrócić do siebie.

 

jak mówić o emocjach?

Dlaczego mąż Cię nie słucha, gdy mówisz o emocjach?

Jeśli jesteś kobietą i czytasz powyższe słowa, jakie myśli rodzą się w Twojej głowie? Może: “U nas jest tak samo, nic się nie da mu powiedzieć, wszystko traktuje jako atak albo milczy!” Jeśli utożsamiasz się z tymi sytuacjami, być może nie wiesz jak mówić o emocjach. Dlatego czytaj dalej, bo mam dla Ciebie zaskakujące wieści.

Dziś wiem, że to ja sama wydobywałam z niego właśnie taką reakcję.

Nie, nie dlatego, że jemu nie da się nic powiedzieć i nie chce wiedzieć, jak się czuję. Raczej dlatego, że mój sposób mówienia stawiał go na pozycji obronnej albo wywoływał poczucie porażki. Swoimi słowami pokazywałam mu, że mnie zawiódł – a to nie jest przyjemny stan dla żadnego mężczyzny.

 

Jak poradziłam sobie w opisanej wyżej sytuacji?

Zaopiekowałam się sama sobą na tyle, na ile potrafiłam. Zaczęłam stosować znane mi sposoby na wrócenie do równowagi, jednocześnie dążąc do wzięcia odpowiedzialności za to, co się we mnie dzieje:

  • Zastanawiałam się, za co mogę być w tej chwili wdzięczna – na przykład za sam fakt bycia w tym miejscu wspólnie z całą rodziną. 
  • Zatrzymywałam się na odczuciach w moim ciele, oddychając głęboko i pozwalając im, by przeminęły.
  • Zagadywałam naszych przyjaciół, skupiając uwagę na nich i ciesząc się wspólnym czasem.

Możesz wyobrazić sobie opisywane teraz działania jako małe dawki jedzenia, które regularnie spożywasz, aby utrzymać swoje ciało w dobrym stanie. Nawet, jeśli są bardzo małe, jesteś w stanie przetrwać, chociaż czasem wiąże się to z kiepskim samopoczuciem.

Te działania pomagały na jakiś czas, później znów wracały nieprzyjemne doznania i myśli. Ten wieczór spędziłam zmagając się sama ze sobą. Spokój przeplatał się z frustracją i zniechęceniem. Ostatecznie jednak widziałam go jako czas zwycięstwa. Miałam też pewność, że przyjdzie odpowiedni moment na wyciągnięcie wniosków z tego, co się wydarzyło i rozmowę z moim mężem.

 

Jak mówić o emocjach by zostać wysłuchaną?

Następnego dnia te wydarzenia wciąż do mnie wracały. Zastanawiałam się, co takiego się wydarzyło. Skąd we mnie te doznania, myśli i emocje? Przeszłam przez proces, który opisałam w poprzednim rozdziale. Byłam gotowa na rozmowę.

Wieczorem powiedziałam mojemu mężowi:

Adrian, bardzo Cię kocham i cieszę się, że mogliśmy być razem na tym weselu.

Dziękuję, że zajmowałeś się dziećmi i tak bardzo starałeś się przejąć Karolinę, kiedy była zmęczona. Chcę, żebyś wiedział, że to dla mnie był trudny czas. Chcę się podzielić tym, co działo się u mnie, Ty nie zrobiłeś nic złego. Szłam na to wesele z oczekiwaniem, że będziemy mieć więcej czasu i uwagi dla siebie nawzajem. W sumie nawet Ci o tym jasno nie powiedziałam… A później się w tym pogubiłam: wiedziałam, że w każdej chwili dzieci mogą przyjść i było mi trudno szybko przechodzić od bycia z nimi do beztroskiego tańca z Tobą. Ty byłeś świadkiem, byliśmy daleko od reszty, inni byli bez dzieci i rozmawiali ze sobą i trudno było mi się w tym wszystkim odnaleźć.

W przyszłości bardzo by mi pomogło, gdybyś dał mi kilka minut pełnej uwagi, żebym poczuła, że jesteś tylko ze mną, że patrzysz tylko na mnie. Natomiast tak czy siak ja będę pracować nad tym, jak się czuję w podobnych sytuacjach”. 

 

To był komunikat, który mu przekazałam. Oczywiście nie brzmiał on dokładnie tak, jak teraz napisałam. Był przerywany słowami Adriana i na pewno niektóre odczucia ubrałam w inne stwierdzenia. Kiedy powiedziałam mu, co by mi pomogło, wspólnie zaczęliśmy się śmiać. Mój mąż powiedział, że przecież wiem, że to jest nierealne. On w takich sytuacjach jest jak pies, który nie wie, na czym skupić swoją uwagę i biega to tu to tam – to są jego własne słowa.  

Sens moich słów był następujący: ściana, którą czułam pomiędzy mną, a innymi, pochodziła ze mnie, a nie z tego, co robił on. On dawał mi uwagę, dobre słowa, obecność na miarę swoich aktualnych umiejętności (i wcale nie było tego mało). To ja byłam jakby za ścianą i jego działania do mnie nie docierały. 

 

Jak mówić o emocjach w sposób, który buduje Twoje małżeństwo?

W tego typu sytuacjach, kiedy nakłada się na siebie wiele różnych czynników (miejsce, duża ilość wrażeń, ludzie wokół nas), rzadko mówię mężowi o swoich emocjach na gorąco. Nie dlatego, że nie można tego robić od razu. Dlatego, że zwykle nie jestem w stanie tego zrobić w sposób, który nas do siebie zbliży.  W opisanej sytuacji potrzebowałam kilka godzin, żeby zrozumieć, co się we mnie dzieje i nie obwiniać Adriana o to, jak się czuję. 

Krótka rozmowa, którą odbyliśmy, sprawiła, że staliśmy się sobie bliżsi. On lepiej mnie zrozumiał i następnym razem będzie wiedział, co się u mnie dzieje. Ja sama lepiej rozumiem siebie i mogę spokojnie zastanowić się, czego potrzebuję, aby przeżywać takie sytuacje spokojniej. 

Nie sugeruję, że nie można mówić o emocjach od razu. Podam Ci teraz kilka wskazówek, czym warto się kierować. Dzięki temu sama zdecydujesz, kiedy wolisz to zrobić “na gorąco”, a kiedy odczekać nieco czasu. 

 

Kilka wskazówek jak mówić o emocjach

Zacytuję najpierw fragment z książki „The Ten-Second Miracle”, autorstwa Gaya Hendricksa. Jest on bardzo doświadczonym terapeutą, który już kilkadziesiąt lat pracuje w tym zawodzie i dzieli się swoim doświadczeniem w książkach i programach, które stworzył wspólnie z żoną.  

Jest tylko jeden sekret tego, by poczuć się równym z innymi ludźmi: zauważ wszystko, na co narzekasz, zarówno na głos, jak i cicho w swojej głowie i zadeklaruj pełną odpowiedzialność za obecność danej rzeczy w swoim życiu. Weź głęboki oddech i powiedz: “To ja spowodowałem pojawienie się tego.” Pójdź jeszcze dalej i zakończ bycie ofiarą, deklarując: “Mogę protestować, ile tylko chcę, ale to nie zmieni faktu, że zawsze jestem odpowiedzialny za to, w jakim kierunku podąża moje życie”.

 

Autor podkreśla, że to musi być 100% odpowiedzialności, nie 98% i nie 102%. W chwili, kiedy bierzemy więcej lub mniej, zaczynamy traktować siebie jako ofiarę albo zaczynamy być prześladowcą drugiego człowieka.

Kiedy bierzesz swoje 100% i jednocześnie zostawiasz przestrzeń dla drugiej osoby, żeby ona mogła wziąć jej 100%, wchodzisz w obszar swojej sprawczości. Wtedy możesz szukać rozwiązania dla nurtującego Cię problemu. 

Nie jesteś w stanie mądrze, szczerze i otwarcie mówić o swoich emocjach, jeżeli nie bierzesz 100% odpowiedzialności za to, co się dzieje w Tobie.

 

jak mówić o emocjach?

Co się dzieje, gdy bierzesz na siebie 100%?

W swojej książce Hendricks podkreśla, że wielu ludzi, kiedy słyszy coś takiego, odczuwa lęk. Co będzie, jeśli ja zacznę brać 100%, a inni nie? Autor odpowiada jednak, że jego kilkudziesięcioletnie doświadczenie pokazuje, że jest to jedyny sposób, żeby zainspirować innych, żeby również wzięli swoje 100%. Wiąże się z ryzykiem i rodzi obawy, ale tylko on ma szansę powodzenia. 

Nie obwinianie, wytykanie błędów, pokazywanie, co inni zrobili źle. One nie inspirują, mogą jedynie skłonić kogoś do chwilowego podporządkowania się.

Kiedy byliśmy na weselu to ja czułam smutek, żal i samotność. To było moje doświadczenie i to ja zrobiłam mnóstwo rzeczy, żeby się we mnie pojawiło. Oczywiście, że moje “wywoływanie” tego doświadczenia było nieświadome. Pochodziło z mechanizmów, których używam, żeby zaspokajać potrzeby czy wzorców skupiania uwagi. Mój mąż dawał to, co był w wtedy w stanie dać. Gdybym była gotowa, żeby to przyjąć, mogłabym poczuć miłość i bliskość z nim. 

 

„To ja tworzę wszystkie swoje emocje, czy jest to smutek, złość, strach czy radość.” 

To jeszcze jeden cytat z Hendricksa. Dlatego pierwszym krokiem w mówieniu komuś o swoich emocjach jest wzięcie 100% odpowiedzialności za to, co czujesz i czego doświadczasz.

 

Jak mówić o emocjach, by wziąć na siebie 100% odpowiedzialności?

Jest to jeden z powodów, dla których często mówię o swoich emocjach później, już po zakończeniu trudnej dla mnie sytuacji. Kiedy wiem, że nie umiałabym powiedzieć, co czuję, biorąc 100% odpowiedzialności za to, wolę nic nie powiedzieć. Zawsze jednak wykorzystuję ten czas na to, aby zaopiekować się sobą. Korzystam ze wsparcia innych osób. Reguluję swoje emocje. Przygotowuję się do rozmowy. 

Nie, nie zamiatam problemów pod dywan, nie ukrywam tego, co się we mnie dzieje i nie udaję, że wszystko jest ok. Raczej wykorzystuję moje umiejętności, aby naprawdę wyrazić siebie w sposób, który nas zbliży do siebie, zamiast nas oddalić. Nie myl jednego z drugim: powstrzymanie się od mówienia w niektórych sytuacjach nie oznacza udawania, rezygnowania czy podporządkowania się. To byłoby budowanie małżeństwa na rozbitym szkle, a do tego nigdy nie będę Cię zachęcać.

W opisanym wypadku to świadoma decyzja, by przygotować się do tego, co przede mną.

Później, kiedy wrócę do siebie i jestem gotowa wziąć odpowiedzialność, zaczynam mówić. Ale ten pierwszy krok jest fundamentem, na którym opiera się wszystko.

 

Powyższy artykuł to fragment e-booka „Jak sobie radzić, kiedy emocje przejmują kontrolę?”. Jeśli chcesz go przeczytać, aby poznać cały proces mówienia o swoich emocjach, wszystkie informacje znajdziesz tutaj (KLIKNIJ). 

Jak jedna osoba może zmienić dynamikę relacji? – część 1.

praca nad związkiem

To pytanie przewija się przez moją pracę w różnych wersjach.

Przecież związek to dwie osoby. Muszą pracować obie, żeby był udany.

Co to za bzdury?! Co, ja sama mam „ciągnąć” nasz związek? A on?!

Jak niby jedna osoba może zmienić związek? Przecież to są dwie osoby! Jak tylko jedna będzie dawać, to druga nie będzie miała ochoty robić nic.

praca nad związkiem

Przyznam się Wam, że ja też zadawałam takie pytania. Pięć lat temu, kiedy czułam się nierozumiana przez mojego męża, próbowałam wciągnąć go na siłę w zmiany, bo to przecież jego zachowanie powodowało większość problemów w naszym małżeństwie (tak wtedy myślałam). I byłam przekonana, że to oboje musimy razem coś zrobić.

Zresztą, kto nie ma w sobie takich myśli?! Wszędzie wokół słyszymy: Muszą pracować oboje!, Jak tylko jedna osoba chce zmian, to nic z tego nie będzie!Związek tworzą dwie osoby, więc obie muszą wkładać po równo. Takie jest powszechne przekonanie na ten temat.

Wszystko zaczyna się od zmiany spojrzenia i uświadomienia sobie, że nawet, kiedy pracujemy razem, to i tak każdy z nas pracuje sam nad sobą, a nie nad drugą osobą. W tym, co często nazwa się wspólną pracą tkwi pewne niebezpieczeństwo: obie osoby mogą ciągle sprawdzać, czy druga strona już coś u siebie zmieniła i nie brać odpowiedzialności za swoją część. Terapia par przyniesie efekt tylko wtedy, jeśli obie osoby podejmą własną pracę nad swoim stylem odnoszenia się do drugiej osoby.

Dlaczego więc nie zacząć pracować nad sobą nawet, jeśli w tej chwili Twój mąż nie wykazuje do tego ochoty?

 

Chcę zatem rozwiać różne wątpliwości. Jeśli Ty również msz sceptyczny stosunek do tej pracy nad sobą, ten tekst jest dla Ciebie.

 

1.Obie strony muszą pracować, aby odmienić relację.

I tak, i nie.

To, jak wygląda Twoja relacja z drugą osobą (dowolną) zależy od codziennych, konkretnych sytuacji, kiedy wchodzisz w kontakt z tą osobą. Ona coś robi, Ty reagujesz, ona później reaguje na Twoje zachowanie itd. Twoje działanie (słowa, gesty, mimika twarzy itd.) jest zapalnikiem (ang. triggerdo określonej reakcji drugiej osoby.

Zmiany w relacjach następują w momencie, kiedy wprowadzane są drobne zmiany w konkretnych reakcjach na działanie drugiej osoby. Kiedy zareagujesz inaczej niż do tej pory na jakieś zachowanie męża, wprowadzasz drobną zmianę. Kiedy utrwalasz swoją nową reakcję, zmiany są coraz większe. Dlatego wystarczy Twoja zmiana, by zmienić całą relację.

Co więcej, moment, w którym zaczynasz wymagać zmiany od drugiej osoby tylko dlatego, że Ty jej chcesz, zwykle powoduje opór i sprzeciw u tej osoby. Tak działamy jako ludzie – kiedy ktoś próbuje nas kontrolować i do czegoś zmuszać, stajemy okoniem. Jeśli więc przyjmiesz postawę – Ty też, mężu, MUSISZ coś zrobić, aby było nam lepiej, z dużym prawdopodobieństwem możesz spodziewać się sprzeciwu.

 

 

2. Takie myślenie oznacza, że ja biorę na siebie odpowiedzialność za cały związek, a on nie robi nic.

Bierzesz odpowiedzialność za to, co Ty wnosisz w związek, nie za to, co on wnosi. Tylko on może wziąć odpowiedzialność za swoją część.

Odpowiedzialność rodzi odpowiedzialność. Nie osiągniesz jej przez obwinianie drugiej osoby i próby kontrolowania tego, w jaki sposób się zmieni. Jeśli więc chcesz zobaczyć, jak Twój mąż bierze się za swój kawałek pracy, Ty weź się za swój.

 

3. Czyli ja mam brać wszystko na siebie? Sama mam zajmować się domem, dziećmi, odpowiadać na jego zachcianki, a on sobie będzie siedział przy komputerze?

Dawanie swojego 100% nie oznacza wykonywania 100% obowiązków rodzinnych. Ta praca nad sobą dotyczy Twojego sposobu odnoszenia się do siebie i innych, a nie podziału obowiązków. Paca składa się z dwóch głównych elementów:

  • odkrycie i przepracowanie swoich zapalników (ang. trigger) po to, by inaczej przyjmować trudne sytuacje – w miejsce wyuczonej, pierwszej reakcji (ang. react) wprowadzić intencjonalną odpowiedź (ang. respond) na zachowanie drugiej osoby,
  • wprowadzenie zachowań, które wydobywają z drugiej osoby reakcję pochodzącą z najlepszej wersji tej osoby. Zamiast być zapalnikiem do reakcji obronnej, unikania, ataku lub innego zachowania, którego nie chcesz, możesz być zapalnikiem do otwartości, kontaktu, zrozumienia, dawania wsparcia itd. Te narzędzia są oparte o psychologiczną wiedzę nt. funkcjonowania człowieka oraz różnic między kobietą a mężczyzną (uwierz mi, te różnice międzypłciowe mają tu ogromne znaczenie!).

praca nad związkiem

4. Takie metody prowadzą tylko do poprawienia nastroju w relacji, a nie do realnej zmiany w sytuacjach kryzysowych. Zapewne mąż nadal będzie się lenił i nic nie wnosił do związku.

Takie stwierdzenie usłyszałam od osób, które poznały kilka narzędzi, od których zwykle rozpoczyna się pracę i na tym się zatrzymały.

Tak, zwykle zmiany w relacji rozpoczyna się od działań, które skutkują poprawą nastrojów. Ocieplają związek. To narzędzia, które pozwalają włożyć nieco do banku dobrej woli – pokazujesz mężowi, że naprawdę Ci na nim zależy, że chcesz jego dobra i chcesz tworzyć z nim nierozerwalny team. Wtedy otwiera się przestrzeń i gotowość do dalszych zmian.

Wiele kobiet mówi: Ale przecież ja non stop coś robiłam, żeby poprawić sytuację! To on nie chciał. Mam dawać jeszcze więcej?!

Owszem, kobiety często próbują coś zmienić w relacji, tylko robią to w niewłaściwy sposób. Na przykład myślą, że jeśli będą w milczeniu wykonywać wszystkie prace w domu, on w końcu to zauważy i doceni. Albo próbują dogłębnie przegadywać z nim KAŻDĄ emocję i doświadczenie. Nieświadomie powodują, że mąż coraz mniej czuje się rozumiany, coraz mniej ma ochotę być z nią w jednym teamie.

Narzędzia, które proponuję, prowadzą do realnego poprawienia samopoczucia obu stron w związku, a to z kolei sprawia, że pojawia się szansa na przepracowanie bardziej skomplikowanych sytuacji. Wtedy potrzebujesz już nowych narzędzi. Jeśli te, które poznałaś wcześniej, nie pozwalają Ci rozwiązać kolejnych problemów, to nie znak, że z tą metodologią jest coś nie tak, ale że potrzebujesz wejść na kolejny stopień, nauczyć się czegoś nowego. Jeśli się nie rozwijasz, to się cofasz – to jest ogólna zasada, która obowiązuje w większości dziedzin naszego życia. Również w relacjach.

Wyobraź sobie, że rozpoczynasz naukę gry w tenisa. W krótkim czasie dość dobrze opanowujesz odbijanie lekkich piłek. Kiedy jednak ktoś ścina piłkę z dużą siłą, nie jesteś w stanie sobie z nią poradzić. Czy to oznacza, że Twój wcześniejszy sposób odbijania był niewłaściwy lub coś jest nie tak z całą metodologią uczenia Cię gry w tenisa?

Nie!

Po prostu nauka to proces – zdobywasz kolejne umiejętności, które pozwalają Ci radzić sobie z nowymi wyzwaniami. Nie ma możliwości, abyś pierwszego dnia nauki gry w tenisa od razu umiała odbierać najtrudniejsze piłki.

Tak samo jest w relacjach. Skomplikowane sytuacje rozwiązuje się krok po kroku, a nie poprzez jedno działanie. Tworzenie relacji, o jakiej marzysz, to nie kwestia wprowadzenia jednego narzędzia, jednej zmiany i denerwowania się, że to nie działa.

Czasem jest też tak, że wejście na drogę pracy nad sobą poprowadzi Cię do decyzji o podjęciu terapii indywidualnej. Możesz uznać, że to konieczny sposób na rozprawienie się z tym, co dzieje się w Twoim wnętrzu, a co uniemożliwia Ci tworzenie szczęśliwej relacji.

 

Ze względu na dużą ilość pytań, na które chciałam odpowiedzieć, podzieliłam artykuł na dwie części. Drugą część możesz przeczytać tutaj.

Jak jedna osoba może zmienić dynamikę relacji? – część 2.

praca nad relacjami

Jeśli nie widziałaś pierwszej części tego artykułu, znajdziesz ją tutaj.

Odpowiadam w nim na częste wątpliwości co do tego, jak jedna osoba może odmienić całą relację.

praca nad relacjami

5. Niezdrowe dla relacji jest tylko potakiwanie i wyręczanie męża. Ja wolę wymagać poszanowania moich granic.

Oczywiście, że jest niezdrowe! Podobnie jak bycie ciągle miłą, chodzenie na paluszkach wokół męża, byleby tylko nie wywołać jakiejś burzy i obciążanie wszystkim samej siebie w imię ratowania związku.

Dlatego ja tego nie uczę.

Takie zachowania prowadzą do stopniowego rozpadu związku, negatywne sytuacje tylko się pogłębiają. Narzędzia, których uczę, pozwalają tak budować relację, by Twoje gorsze dni, spadek energii i motywacji, czy wkurzające zachowanie spotkało się z jego zrozumieniem i wsparciem.

Jakim cudem, jeśli to tylko Ty pracujesz?

To Ty uczysz się narzędzi. Ale dzięki nim możesz wydobyć to, co najlepsze z Twojego męża, możesz też pomóc mu nauczyć się, jak Cię wspierać.

A co do wymagania, aby drugi człowiek szanował moje granice… Wszystko zależy od tego, jak to rozumiesz. Mówienie komuś Wymagam dla siebie szacunku!  czy Masz przestać tak do mnie mówić! w większości przypadków spotka się z oporem. Może i czasem zadziała, ale nie będzie czynnikiem, który będzie budować relację.

W mojej pracy uczę kobiety mówić o swoich granicach i robić to w sposób, który nie prowadzi do walki, a raczej do dalszego budowania związku i bliskości. Tworzenie małżeństwa poprzez stawianie warunków mężowi nie jest dobrym pomysłem. Co nie oznacza, że nie możesz jasno określać, jakie są standardy Twojego życia, których będziesz się trzymać.

Stawianie warunków i wymaganie, by druga osoba zmieniła swoje zachowanie, bo Ty tak chcesz – nie.

Określanie standardów dla swojego życia, na których Ci zależy i których będziesz się trzymać i komunikowanie ich w sposób, które służy budowaniu relacji – tak.

 

6. Co da moja praca, jeśli problem leży po jego stronie?

Tutaj sytuacja jest bardzo skomplikowana, chociaż osoby, które zadają to pytanie myślą, że jest prosta –  on zachowuje się beznadziejnie, więc to on niech pracuje, ja nie mam z tym nic wspólnego.

Wyobraź sobie taki obrazek.

Cały dzień jesteś z dziećmi w domu. W międzyczasie próbujesz coś sprzątnąć, ugotować, zrobić pranie. Bawisz się z dziećmi, słuchasz ich kłótni, przewijasz, karmisz i czytasz książeczki. Późnym popołudniem wraca Twój mąż. Prawie nic do Ciebie nie mówiąc, przebiera się, je obiad i siada do komputera. Kiedy mówisz do niego: Pobawisz się z synem?, on odpowiada: Nie chce mi się…

Co myślisz?

To przecież w nim tkwi problem, to on powinien się zmienić i pracować nad sobą!

Opisy takich i podobnych sytuacji często pojawiają się na mojej grupie na facebooku. Osoby, które nie znają mojej metodologii, oceniają sytuację tak, jak napisałam powyżej. Oburzają się, kiedy podpowiadam, co ona może zrobić, by odmienić sytuację w domu – bo przecież to na pewno w nim tkwi problem.

Tymczasem może być różnie.

Po przeczytaniu opisu jednej sytuacji z życia małżeństwa (do tego podanej wyłącznie z perspektywy kobiety, opis mężczyzny na pewno byłby inny) nie jesteś w stanie określić, co doprowadziło do tej jednej, konkretnej sytuacji. Owszem, jego zachowanie jest raniące i niewspierające, ale skąd ono się wzięło? Może to ona każdego dnia zachowuje się tak, że on nie ma żadnej ochoty spędzać z nią czasu? Może jest tak bardzo zestresowany w sposób ciągły jej działaniami, że pozostaje mu ucieczka przed komputer?

Oczywiście czasem jest też tak, że mężczyzna już wchodząc w małżeństwo nie jest do niego dobrze przygotowany (kobieta również). Nie ma zbyt wielu umiejętności komunikacyjnych, umiejętności zrozumienia kobiety, wspierania jej. Ta jedna sytuacja może wynikać właśnie z tego. Czy wtedy kobieta jest już na przegranej pozycji, bo wyszła za kogoś, kto jest niedojrzały i nie wie, co oznacza dorosły związek?

W tradycyjnym myśleniu o związku, w takiej sytuacji kobieta nie może nic zrobić. Wszystko spoczywa na nim – to w nim jest problem, więc to on powinien się zmienić. Ona może tylko prosić, wymagać, wymuszać, stawiać warunki… I wiele kobiet tak robi. I doświadcza porażki. Pozostają tak naprawdę bezradne.

Moja praca daje nadzieję na wyjście z tej sytuacji, nawet, jeśli w tej chwili on nie widzi żadnego problemu w swoim zachowaniu. Kobieta nie musi bezczynnie czekać na cudowną przemianę, ale może ją zainspirować swoim zachowaniem.

praca nad relacjami

7. Ale przecież moja praca nie zmieni jego niewłaściwych zachowań! Jeśli np. ma problemy z kontrolowaniem złości, co z tego, że ja będę pracować? To on musi to przerobić sam u siebie!

Tak, nie jesteś w stanie wykonać tej części pracy, która leży po stronie męża. Jego brak regulowania emocji jest JEGO, nie Twoja. To on musi nabyć odpowiednie umiejętności, by zacząć zachowywać się inaczej.

Co więc ma do tego Twoja praca?

Po pierwsze: jeśli sama uczysz się regulować swoje emocje, modelujesz określone zachowania – to jeden z najlepszych sposobów, przez które uczymy się od innych ludzi. Twój mąż może uczyć się przez obserwację Ciebie.

Po drugie: określone narzędzia pomogą Ci reagować w konkretnych, nerwowych sytuacjach w sposób, który pomoże mu te emocje regulować i wydobędzie zarówno z niego, jak i z Ciebie to, co najlepsze. W ten sposób tworzą się w jego mózgu nowe połączenia neuronalne i dzięki temu będzie mu łatwiej uspokajać się w kolejnych sytuacjach.

Po trzecie: Twoje działania mogą ocieplić atmosferę między Wami, a dzięki temu otworzyć drogę do rozmów na ten temat.

Po czwarte: nabędziesz umiejętności rozmawiania w taki sposób, by zachęcić go, by wyszedł naprzeciw Twoim prośbom o zmiany.

Po piąte: nauczysz się jasno określać, jakie są Twoje standardy, w których chcesz żyć (pokazywać swoje granice w sposób, który buduje związek, a nie wywołuje walkę) – np. sposób, w jaki chcesz prowadzić rozmowy z nim.

Tak, to on jest odpowiedzialny za swoje zachowanie i swoją część pracy. Natomiast Twoje zachowanie może zainspirować zmianę u niego, podpowiedzieć mu konkretne rozwiązania lub doprowadzić do rozmowy, w której poszukacie sposobów na wprowadzenie zmian. Bez Twojego przygotowania, może nie dojść do tego wszystkiego. Uwierz mi, że większość narzędzi, których uczę, nie jest dla nas intuicyjna i nie mamy ich we krwi, wchodząc w małżeństwo. Trzeba się tego nauczyć.

 

8. Czy to ZAWSZE działa? Czy on zawsze się zmienia pod wpływem mojej pracy?

Pytanie zakłada, że celem tej pracy jest zmiana w nim. Otóż celem jest zmiana dynamiki relacji, a nie zmiana drugiej osoby.

Chodzi więc o to, że swoją pracą i nowymi umiejętnościami wprowadzasz w ruch machinę zmian. Możesz to zacząć robić w dowolnym momencie Waszego małżeństwa, niezależnie od tego, jak blisko lub daleko od siebie jesteście. Możesz do końca życia uczyć się nowych umiejętności, a dzięki temu wciąż inspirować nowe zmiany.

Czy to zawsze działa?

Tak, dynamika relacji zmienia się zawsze, kiedy zmienia się jedna osoba z tej relacji. Czy to oznacza, że znikną wszystkie problemy w związku? W większości przypadków stopniowo będzie ich coraz mniej i mniej. Ale czasem może być tak, że u Twojego męża wewnętrzne problemy są tak głęboko zakorzenione, że konieczna będzie pomoc specjalistów. Ty jako najbliższa mu osoba możesz mieć duży wpływ na to, czy będzie chciał jej szukać..

 

Jak więc jedna osoba może odmienić całą relację?

Ucząc się umiejętności, które pozwalają w nowy, inny niż do tej pory sposób odpowiadać na zachowanie drugiej osoby w konkretnych sytuacjach. W ten sposób następuje powolna transformacja relacji. Nie musisz więc czekać na czas, kiedy zaczniecie działać razem, dbać o związek razem. Bo on, z różnych powodów, może nigdy nie nadejść.

Najczęściej zadawane pytania dotyczące mojej metodologii pracy i edukacji na temat relacji

praca nad sobą

W artykule: Praca nad sobą to ciężki kawałek chleba. Proponuję Ci skuteczną i wyjątkową metodę rozwoju osobistego w kontekście relacji z innymi ludźmi

Co to znaczy, że wystarczy tylko jedna osoba, by dokonać zmiany w relacji?

Każdego dnia we wszystkich relacjach z ludźmi rozgrywa się specyficzna gra. Jedna osoba zachowuje się w określony sposób, wywołując jakąś reakcję drugiej. Ta reakcja następnie wywołuje reakcję u pierwszej osoby. I tak w kółko. Na tym polega dynamika relacji międzyludzkich.

Relacja to łańcuch: zachowanie – reakcja na to zachowanie – reakcja na reakcję itd.

Wystarczy zmienić jeden składnik w tym łańcuchu, aby zmieniła się jego dalsza część. Wystarczy zmienić jedną reakcję, aby zmieniła się w danej chwili cała relacja.

Dlatego wystarczy jedna osoba, aby zmienić związek. 

Jeśli dokona się zmiana w Tobie, zmieni się Twoja relacja z mężem. Twoje zachowania mogą go prowadzić do reakcji, które budują lub niszczą Waszą relację. Oczywiście to działa w obie strony: jego zachowania mogą wywołać w Tobie reakcje, które budują lub niszczą związek. Jednak pamiętaj, że możesz kontrolować tylko siebie.

Nie myśl więc o tym, żeby zmienić jego zachowania. Ucz się tego, jak reagować, by wyciągnąć z niego to, co najlepsze. Ucz się tego, jak wywołać jego lepszą reakcję. To Twoja część pracy: panowanie nad sobą, swoimi uczuciami, słowami i zachowaniami.

To Twoja praca nad sobą.

praca nad sobą

Dlaczego to ja mam wykonywać pracę nad sobą, a nie mój mąż?

Kiedy wykonujesz pracę nad sobą i tym, co Ty wnosisz w związek, największy dar otrzymujesz Ty sama. Jeśli uczysz się panować nad sobą i tworzyć dobre relacje z innymi, najwięcej korzystasz na tym Ty sama. Rozwijasz się, zmieniasz, lepiej potrafisz panować nad swoimi uczuciami, lepiej reagować na stresujące sytuacje – to konkretne umiejętności, które zyskujesz. One z Tobą zostają na zawsze. Nikt Ci ich nie odbierze. I wiesz co? To właśnie od nich zależy Twoje poczucie szczęścia.

Twoje poczucie szczęścia zależy od tego, co dzieje się w środku Ciebie, a nie od tego, co dzieje się dookoła Ciebie.

Koncentrowanie się na tym, co powinien zrobić mąż powoduje, że jesteś w stanie ciągłego oceniania jego zachowania. Musisz wciąż czuwać i sprawdzać: czy już się zmienił? Czy już zrobił to, co powinien, czy jeszcze mam na niego naciskać? Jak to zrobić, żeby w końcu zaczął się zmieniać?

Samą siebie skazujesz na porażkę. Zajmujesz się czymś, na co masz niewielki wpływ. Możesz kontrolować tylko siebie i to, jak Ty odnosisz się do innych. Po co więc skupiać się na czymś, czego nie możesz zmienić?

Bardzo rzadko zdarza się, aby obie osoby były gotowe i chętne do pracy nad zmianą w związku w ten sam sposób i w tym samym czasie. Czytałam ostatnio, że ok. 75% terapii par kończy się niepowodzeniem. Zachęcam Cię: nie idź tą drogą. Nie stawiaj Twojego szczęścia na niepewnym gruncie czekania, aż Twój mąż w końcu wykona pracę, której od niego oczekujesz.

Zacznij brać osobistą odpowiedzialność za swoje uczucia, reakcje i zachowanie. Bez tego będziesz wciąż kręcić się w kółko i szukać winnych wokół siebie. Nie będziesz w stanie dokonać żadnej znaczącej zmiany w samej sobie i w swoich relacjach z innymi.

Praca nad sobą to długofalowy proces, w którym możesz nauczyć się wielu konkretnych narzędzi i strategii działania. Będzie to możliwe tylko wtedy, jeśli skupisz swój wzrok i myśli na tym, co Ty możesz zrobić i zmienić, a nie na tym, co powinni zrobić i zmienić inni.

Oczywiście zawsze masz wybór.

Możesz pójść w przeciwnym kierunku i wciąż rozpamiętywać to, co w Twoim odczuciu inni robią źle. Słuchać tego, jak koleżanki czy rodzina Ci przytakują: Tak, Twój mąż powinien zrobić to i tamto, zachowuje się jak świnia, olewa Cię i Twoje potrzeby! Takie rozmowy na chwilę dają Ci odczucie ulgi (bo przecież to ON jest tym złym i to ON ma się zmienić), ale co z tego? Nadal nic się nie dzieje i wciąż trwasz w sytuacji, która jest dla Ciebie trudna i bolesna.

Przywróć samej sobie władzę nad swoim życiem.

praca nad sobą

„Mój mąż jest uzależniony od alkoholu lub innych substancji”, „w moim związku pojawia się przemoc” – co wtedy?

Istnieją wyzwania i rozwiązania związane z relacjami i istnieją wyzwania i rozwiązania związane z przemocą.

Stacey Martino

W niektórych relacjach małżeńskich pojawiają się problemy związane z uzależnieniami, przemocą lub chorobami psychicznymi.

Chcę jasno postawić sprawę: tego typu problemy wymagają własnych, odrębnych rozwiązań! Praca według metodologii, którą proponuję, rozwiązuje trudności związane z relacjami, a nie uzależnieniem, czy przemocą.

Teraz następuję bardziej skomplikowana część wyjaśnienia…

Według definicji WHO przemoc to Celowe użycie siły fizycznej lub władzy, sformułowane jako groźba lub rzeczywiście użyte, skierowane przeciwko samemu sobie, innej osobie, grupie lub społeczności, które albo prowadzi do albo z którym wiąże się wysokie prawdopodobieństwo spowodowania obrażeń cielesnych, śmierci, szkód psychologicznych, wad rozwoju lub braku elementów niezbędnych do normalnego życia i zdrowia.

Jak widzisz, jest to definicja bardzo szeroka. Bardzo. Mieszczą się w niej zarówno akty przemocy fizycznej, krzyk, zastraszanie, porzucenie (np. emocjonalne), pełne urazy milczenie wobec osoby, która nas potrzebuje, wyzwiska i wiele, wiele innych działań.

Nieomal każdy z nas stosuje wobec kogoś jakąś formę zachowania, która mieściłaby się w takiej definicji przemocy (chociaż wcale tego tak nie nazywamy na codzień).

Z pełną stanowczością mogę powiedzieć, że w przypadku przemocy fizycznej moja metodologia pracy nie ma zastosowania. Wtedy należy najpierw zastosować metody odpowiednie do takich problemów. Natomiast z innymi formami działań, które mieszczą się w tej definicji, sprawa nie jest już tak oczywista.

Czasem kryzys i nieporozumienia w związku są już tak daleko posunięte, że dwie osoby, które wcześniej nigdy nie używały wulgarnych słów w kierunku kogoś innego, nagle zaczynają to robić. Ilość nagromadzonych emocji jest tak duża, że podejmują działania, których wcześniej nie podejmowały. Nagle pojawiają się w ich relacji zachowania, które można określić jako przemocowe, a są one efektem pogłębiającego się kryzysu, wzajemnych oskarżeń, dużej ilości negatywnych bodźców w kierunku drugiej osoby, która nagle pęka i zaczyna odpowiadać atakiem na to, co sama odbiera jako atak.

W takim sensie zachowania przemocowe mogą być przejawem kryzysu w relacji i mogą zostać wyeliminowane pod wpływem pracy według mojej metodologii.

Związek to zawsze system, w którym obie osoby nawzajem na siebie wpływają. Jeśli ja nie reguluję swoich emocji, mówię i działam w sposób, który skłania drugą osobę do ataku lub ucieczki (reakcja fight or flight). Dlatego warto sprawdzić, jaki udział w tym, jak dziś wygląda nasza relacja, mam ja i moje wyładowywanie swoich emocji na drugiej osobie.

Oczywiście w ramach pracy w tej metodologii jest czas i miejsce na to, by mówić o tym, czego potrzebuję, co mnie rani, martwi i czego nie chcę. Czyli nie zgadzanie się na zachowania, które są dla mnie destrukcyjne. Generalna zasada jest taka, że najpierw reguluję swoje emocje, a później stosuję narzędzia, które pozwalają mi lepiej przekazać drugiej osobie to, o co mi chodzi.

Dlatego, jeśli Twój mąż dopuszcza się aktów przemocy fizycznej lub nadużywa jakichkolwiek substancji (lub jest uzależniony od hazardu czy pornografii), zwróć się o pomoc do specjalistów w tych tematach. Zapewnienie sobie (i dzieciom) bezpieczeństwa w takiej sytuacji jest pierwszym, najważniejszym krokiem. Potrzebujesz konkretnej wiedzy i wsparcia osób, które na codzień pracują w danym obszarze.

Pamiętaj jednak, że jeśli w danej chwili nie jesteś w takiej relacji (lub zdecydowałaś o separacji z mężem z wyżej wymienionych powodów), do Ciebie należy kolejny krok. Wykonaj swoją część pracy!

Twoja praca nad sobą, Twój rozwój osobisty, uczenie się na temat mechanizmów, które pojawiają się w relacjach między ludźmi, poznawanie różnic między kobietami a mężczyznami, pozwolą Ci uniknąć w przyszłości wchodzenia w podobne wzorce tworzenia związku. Możesz również potrzebować konkretnych narzędzi, by odnaleźć drogę do prawdziwej wersji samej siebie – w tych sytuacjach moja metodologia pracy może być dla Ciebie wielką pomocą.

Może być również tak, że narzędzia, które proponuję, pozwolą Ci lepiej poznać samą siebie, swoje potrzeby, lepiej troszczyć się o siebie, lepiej rozumieć innych nawet, jeśli aktualnie jesteś w związku, w którym pojawiają się problemy typu przemoc lub uzależnienie. Nie oznacza to jednak, że powinnaś rezygnować wtedy z szukania pomocy u specjalistów w tych tematach!

Jakich rezultatów pracy mogę się spodziewać?

Proponuję Ci wyjątkowe połączenie edukacji na temat relacji z Twoim rozwojem osobistym. Pracujesz nad samą sobą i nad tym, jak Ty odnosisz się do innych, a nie nad relacją jako taką – bo co to w ogóle znaczy pracować nad związkiem?

Jako efekt tej pracy możesz spodziewać się bardzo konkretnych rezultatów i nowych umiejętności, takich jak:

  • umiejętność rozpoznawania swoich własnych potrzeb i łączenia ich z potrzebami swoich bliskich,
  • zmiana perspektywy myślenia o samej sobie, innych i relacjach, co pozwala ruszyć z miejsca i doświadczyć związku, o jakim marzysz,
  • poznawanie różnic między kobiecością a męskością, dostrzeganie ich, akceptowanie i cieszenie się nimi na codzień,
  • tworzenie nierozerwalnego teamu z mężem – umiejętność dochodzenia do porozumienia w sprawach, które Was różnią,
  • umiejętność rozpoznawania swoich emocji i regulowania ich,
  • dbanie o swój dobrostan wewnętrzny w każdej, nawet najbardziej stresującej sytuacji,
  • odnowa wzajemnej fascynacji z mężem,
  • lepsze rozumienie samej siebie i innych ludzi,
  • umiejętność wspierania męża w jego męskich potrzebach,
  • umiejętność prowadzenia rozmów, które tworzą wzajemne porozumienie, bliskość i pozwalają znaleźć rozwiązanie dla trudnych sytuacji w Waszym życiu,
  • rozpoznawanie u siebie wyuczonych wzorców zachowania, które wpływają destruktywnie na Twoje życie i stopniowe zmienianie ich,

praca nad sobą

Jeśli jesteś zainteresowana rozwojem osobistym w kontekście relacji z innymi ludźmi, zapraszam Cię do kontaktu!

Proponuję Ci:

  • grupę wsparcia dla kobiet na facebooku Małżeństwo, rodzicielstwo i rodzina,
  • indywidualne konsultacje – napisz do mnie wiadomość na adres mailowy agnieszka@domowezawirowania.pl.
  • mój fan page Domowe Zawirowania, na którym informuję o wszystkich aktualnych wydarzeniach,
  • zapisanie się na newsletter (po prawej stronie na blogu lub na samym dole strony, jeśli korzystasz z telefonu w polu Odbierz zestaw pytań na randkę małżeńską, w którym odpowiadam na pytania czytelniczek związane z relacjami małżeńskimi i rodzicielskimi oraz podsyłam inspirujące materiały od różnych specjalistów w dziedzinie rozwoju osobistego i relacji,
  • bezpłatne wyzwania (informacje o nich pojawiają się co jakiś czas na moim fan page),
  • płatne kursy online pogłębiające wiedzę i pozwalające przepracować konkretne tematy (informacje o nich pojawiają się również na moim fan page).

Prosty sposób, aby zniszczyć swoje małżeństwo, kiedy pojawi się dziecko

kryzys-w malzenstwie po urodzeniu dziecka

W środku: Wiele par przeżywa kryzys w małżeństwie po urodzeniu dziecka. Co zrobić, aby go uniknąć? Poznaj jeden, skuteczny sposób.

Byli w sobie szaleńczo zakochani. Wzięli ślub, głęboko przekonani o tym, że chcą spędzić ze sobą resztę życia, wspierać się w radosnych i trudnych chwilach. Po kilku miesiącach przyszły pierwsze rozczarowania, zmęczenie dużą ilością obowiązków w pracy i niewielkie starcia w relacji – jednak wciąż wierzyli, że są ze sobą na dobre i na złe.

Naturalną konsekwencją było urodzenie dziecka. Czekali na nie oboje. Widzieli w nim przedłużenie swojej miłości, dopełnienie ich małej rodziny.

kryzys w malzenstwie po urodzeniu dziecka

Pierwsze chwile były huśtawką różnorodnych emocji. Radość z pojawienia się w ich życiu małego człowieka, obawa o to, czy się dobrze rozwija, zmęczenie związane z niewielką ilością snu.

Po kilku miesiącach coś zaczęło się zmieniać.

Na gorsze.

Ona była całkiem pochłonięta potrzebami dziecka: trzeba je przewinąć, nakarmić, ponosić, zabawić, ululać do snu… Brakowało jej czasu na spokojną, gorącą kąpiel, wypicie ciepłej kawy czy poczytanie książki w samotności. Po ogarnięciu prania i sprzątnięciu minimalnej ilości rzeczy padała wieczorem zmęczona na łóżko, marząc tylko o tym, aby się wyspać.

On nieudolnie próbował jej pomagać przy dziecku. Łapała się za głowę, kiedy patrzyła na to, jak je trzyma na rękach. Głośno upominała go, kiedy chciał dać czteromiesięczniakowi kawałek mięsa do jedzenia. Pojękiwała ze strachu, kiedy, bawiąc się z nim, podrzucał je do góry i mówiła: Daj mi go już, proszę, bo coś mu w końcu zrobisz! 

Po dwóch latach od urodzenia dziecka zauważyła, że jej małżeństwo przeżywa kryzys. Jej mąż coraz później wracał z pracy, a kiedy był w domu, siadał do komputera i spędzał z nimi niewielką ilość czasu. Niechętnie zostawał sam z dzieckiem. Nie czuła z jego strony żadnego wsparcia i pomocy. Jakby go w ogóle nie było. Zero rozmów, zero bliskości fizycznej, zero bliskości emocjonalnej. Dwoje obcych sobie ludzi pod jednym dachem.

 

Masz wpływ na Wasz związek

Czy wiesz, co decyduje o tym, czy małżeństwo przetrwa?

Dr John Gottman badał związki małżeńskie przez kilkadziesiąt lat od ślubu. Odkrył, że pary, które pozostały małżeństwem przez sześć pierwszych lat wspólnego życia podejmowały określony typ zachowania w ciągu 86% interakcji między nimi. Pary, które się rozwiodły ten sam typ zachowań podejmowały średnio tylko przez 33% spędzanego razem czasu. O jakie zachowanie chodzi?

O typ reakcji wobec współmałżonka, który Gottman nazwał turn toward (zwrócić się w stronę).

Są to codzienne, drobne reakcje na zachowanie drugiej osoby, przez które pokazujemy jej, że ją dostrzegamy, myślimy o niej, pamiętamy o niej, że jest dla nas ważna. Nie musi to być wcale czasochłonne i męczące działanie – czasem turn toward oznacza krótkie zdanie wypowiedziane ciepłym tonem głosu.

Gottman wyróżnił trzy typy reakcji na zachowanie współmałżonka:

  • turn against (zrazić kogoś),
  • turn away (odwrócić się)
  • turn toward  (zwrócić się w stronę)

Dla lepszego wyjaśnienia podam przykład.

Mąż wraca z pracy do domu i mówi: Kochanie, wróciłem!

Żona odpowiada:

  • O matko, w końcu! Umieram już z tymi dziećmi! (Turn against)
  • Tutaj jestem, jestem zajęta. (Turn away)
  • Cieszę się! Jak ci minął dzień? (Turn toward)

Różnica w poszczególnych reakcjach żony jest kolosalna i ma znaczący wpływ na to, jak będzie wyglądał ich związek w niedługim czasie. Może też przyczynić się do kryzysu w małżeństwie po urodzeniu dziecka.

kryzys w malzenstwie po urodzeniu dziecka

Skąd ten kryzys w małżeństwie po urodzeniu dziecka?

Okres po urodzeniu dziecka jest szczególnie trudny dla kobiety. Jest zmęczona ciążą, porodem i połogiem, później dużą ilością nowych obowiązków. Codziennie przeżywa mnóstwo nowych dla niej sytuacji, a tym samym wiele frustracji i trudnych emocji.

Potrzebuje pomocy ze strony innych. Potrzebuje mieć czas na odpoczynek i regenerację. Potrzebuje mieć możliwość, aby chociaż na pięć minut odejść od dziecka i zająć się czymś innym.

Oczywiście podobne zachowania po urodzeniu dziecka mógłby zacząć przejawiać mężczyzna. Jednak dzieje się tak znacznie rzadziej, co jest spowodowane zarówno naturą, jak i tym, że to najczęściej kobieta spędza z dzieckiem najwięcej czasu.

Przyjrzyjmy się jeszcze raz opisanej powyżej sytuacji pod kątem odkryć dr Gottmana.

Kobieta, która skupia swoje myśli wyłącznie na dziecku, łatwo traci z oczu swojego męża. Zupełnie nieświadomie i bez zamierzenia może podejmować zachowania typu turn away (odwrócić się) lub nawet turn against (zrazić kogoś) – wypływają one z jej zmęczenia, trudnych emocji oraz nadmiernego skupienia się na tym, czego potrzebuje jej dziecko.

Jakie reakcje typu turn away lub turn against mogą się u niej pojawić?

 

  1. Krytykowanie sposobu, w jaki mąż zajmuje się dzieckiem

Ona czuje, że jej styl opieki jest najbezpieczniejszy i najlepiej zaspokaja potrzeby dziecka

  • Możesz go chwilę potrzymać? O matko, ile razy mam ci pokazywać, żebyś tak tego nie robił!
  • Zostaniesz chwilę z Kasią? Idę do sklepu. Tylko weź jej nie włączaj bajek, mógłbyś się trochę wysilić i się z nią pobawić!

2. Zalewanie go potokiem negatywnych emocji i narzekania, kiedy tylko przekroczy próg domu po powrocie z pracy (pierwsze słowa, które kieruje do męża to słowa frustracji)

  • Ale jestem zmęczona, nic mi się już nie chce!
  • Czemu jesteś tak późno, już nie daję rady sama!

3. Unikanie bliskości fizycznej z powodu zmęczenia i wypominanie mu, że powinien ją w tym temacie zrozumieć.

  • Nie dzisiaj, proszę!
  • Naprawdę myślisz, że mam ochotę teraz na seks?! Przecież ledwie stoję

4. Reagowanie niechęcią na jego propozycje wspólnego spędzenia czasu

On: Może obejrzymy dziś razem film?

Ona: Hmmm, a może lepiej pogadajmy chwilę i pójdźmy wcześniej spać?

5. Zbywanie jego zaproszenia do rozmowy (np. kiedy zaczyna opowiadać o tym, co wydarzyło się w pracy)

  • Powiesz mi później, muszę dziecko przebrać…
  • Uhmm, a wiesz, że nasz Staś dziś sam wyniósł pieluszkę do kosza?

6. …

Reakcji, które odpychają Twojego męża od Ciebie, zamiast go przyciągać, może być mnóstwo. Mogą one mieć miejsce, kiedy jesteś szczególnie zmęczona, przytłoczona, skupiona na czymś zupełnie innym niż Twoje małżeństwo: kiedy masz bardzo stresujący okres w pracy, kiedy Twoi rodzice chorują i wymagają większej niż zwykle opieki, kiedy urodziło się Wam dziecko…

Te trudne okresy wymagają szczególnej uważności i świadomego przyglądania się temu, jak reagujesz na swojego męża.

 

Wasze małżeństwo buduje się w codzienności

Chodzi o te drobne, codzienne interakcje pomiędzy Wami: jak reagujesz, kiedy wraca z pracy? Co mówisz, kiedy zaczyna opowiadać o swoich wątpliwościach w jakimś temacie? Jak przyjmujesz jego propozycje wspólnie spędzonego czasu? Jak reagujesz na to, w jaki sposób opiekuje się Waszym dzieckiem?

To naturalne, że w pierwszych miesiącach życia dziecka Twoja uwaga skupia się w znacznym stopniu na nim. Jest to wpisane w naturę kobiety: to ona nosi je w sobie przez dziewięć miesięcy, to ona je rodzi, to ona ma zdolność karmienia go… Większość kobiet ma łatwość w nawiązaniu więzi z dzieckiem od samego początku. Mężczyznom zwykle przychodzi to trudniej.

I niezwykle łatwo jest wykorzystać wszystkie swoje siły, dobrą wolę i empatię podczas opieki nad dzieckiem, a dla męża zostawić nieprzyjemne emocje, zmęczenie i stres. Bo przecież on jest dorosłym mężczyzną i sobie z nimi poradzi.

Tak, on jest dorosłym mężczyzną.

Ale potrzebuje, abyś podejmowała wobec niego zachowania typu turn towards – pokazała mu, że o nim myślisz, że jest dla Ciebie ważny, że o nim myślisz i nadal podziwiasz go i doceniasz. Czasem wystarczy ciepły ton głosu, uśmiech i podziękowanie za jego dobrą wolę.

„To, co robię i mówię teraz, w tej codziennej, małej sytuacji, jest częścią mojego „na zawsze” z mężem – moje wybory zdecydują, jaką relację będziemy mieć za kilkadziesiąt lat”

Ramona Zabriskie, „Wife for life”

kryzys w malzenstwie po urodzeniu dziecka

Kryzys w małżeństwie po urodzeniu dziecka może mieć różne powody. Pamiętaj jednak, że Twoją bronią przeciwko niemu mogą być zachowania typu turn towards.

Abyś jednak mogła je podejmować, zadbaj o siebie na tyle, na ile to możliwe. Szukaj pomocy przy dziecku, proś o nią i korzystaj z niej bez nadmiernych oczekiwań co do tego, jak ktoś ma się nim zająć. Nawet 30 minut mniej wprawnej opieki nad nim niż Twoja nie wyrządzi mu tak wielkiej szkody, jak Twoje przemęczenie i frustracja, które przełożą się na Twoją postawę wobec męża.

Twój mąż wziął z Tobą ślub, ponieważ chciał z Tobą stworzyć szczęśliwą rodzinę. Urodzenie dziecka to duża zmiana w Waszym życiu i huśtawka emocjonalna. Nie pozwól jednak, aby odsunęło Was od siebie na tyle, że później już trudno będzie wrócić.

Jaka jest Twoja recepta, aby uniknąć kryzysu w małżeństwie po urodzeniu dziecka?

Spraw, aby Twoje małżeństwo zakwitło dzięki tej wiedzy o kobietach i mężczyznach

różnice między kobietą a mężczyzną

Różnice między kobietą a mężczyzną to temat, który musisz zgłębić, aby stworzyć szczęśliwe małżeństwo. Ta wiedza może odmienić Twoje życie!

Kiedy kolejny raz spojrzałam na zegarek, pomyślałam: Ile razy jeszcze mam go prosić, żebyśmy w końcu stąd wyszli?! Oczy same zamykały mi się ze zmęczenia. Serce biło mi coraz szybciej z rosnącego zdenerwowania. Mruknęłam pod nosem, że mam już tego dość i chcę wracać do domu. Byliśmy z wizytą u przyjaciół, a ja myślałam tylko o tym, aby przyłożyć swoją głowę do poduszki. Mój mąż jednak wciąż dobrze się bawił.

Patrzyłam na niego z niechęcią. Na mojej twarzy malowała się złość wymieszana z rozgoryczeniem. Ty rób co chcesz, ja wracam do domu – powiedziałam głośno ostrym tonem.

Wróciliśmy razem. Tego wieczora jednak panowała między nami chłodna atmosfera. Podobnie jak w inne dni, w których miała miejsce podobna sytuacja.

różnice między kobietą a mężczyzną

Różnice między kobietą a mężczyzną

Czytając wiele artykułów w internecie, czuję, że nie jest w modzie mówić o różnicach między kobietami a mężczyznami. Wielką furorę robią apele popularnych blogerek, które zwracają się do mężczyzn: Doceń wreszcie, co robi Twoja kobieta w domu! Ona jest tak samo zmęczona po całym dniu z dzieckiem, jak ty po powrocie z pracy! Powinniście wymieniać się swoimi zadaniami: raz ona robi daną rzecz, raz ty. 

Z drugiej strony znam wiele książek na temat kobiecości i męskości. Najnowsza wiedza naukowa przekonuje nas, że różnimy się pod bardzo wieloma względami: budową mózgu, gospodarką hormonalną, sposobem przeżywania i wyrażania emocji, umiejętnościami komunikacyjnymi… Codzienne obserwacje tylko to potwierdzają.

Chcę w tym miejscu zrobić ważną uwagę. Cechy i zachowania typowo kobiece znajdują się na pewnej skali: jedna kobieta przejawia je w znacznym natężeniu, inna – w mniejszym. Tam samo jest u mężczyzn. Różnimy się w obrębie płci i nie da się temu zaprzeczyć.

Dziś nie będę jednak pisać o tych typowo kobiecych i męskich zachowaniach i cechach. Gorąco polecam Ci książkę Dzikie serce Urzekająca (John i Stasi Eldredge), która dotyka tego tematu.

Pokażę Ci zamiast tego zupełnie inne podejście do różnic między kobietą a mężczyzną. Jeśli je zastosujesz w życiu, Twoje małżeństwo może zakwitnąć.

 

Czym jest kobiecość?

To otwartość i wrażliwość (podatność na zranienie).

Tylko tyle i aż tyle.

Większość osób łączy kobiecość w sposób nierozerwalny z wyglądem zewnętrznym, w znaczeniu: dbaj o swój wygląd, a w ten sposób będziesz bardziej kobieca. Dbaj o swoje włosy, odpowiedni strój, makijaż, paznokcie…. Nie wątpię, że jest to ważne, jednak czy siedząc w domu z rozwianym włosem, w dresie ubrudzonym kaszką małego dziecka nie mogę być kobieca? Czy muszę spełnić określone standardy wyglądu?

Takie podejście zupełnie mnie nie przekonuje. Kobiecość to nie Twój wygląd. To raczej Twój sposób bycia, określony rodzaj energii, który z siebie wydobywasz. To bycie otwartą i wrażliwą. Takie spojrzenie na ten temat propagują Stacey i Paul Martino.

Wiele z nas, z różnych powodów, nie działa, nie mówi, nie podejmuje zachowań, które wypływają z naszej kobiecej natury. To znaczy: nasze reakcje na to, co dzieje się dookoła nas nie mają cech otwartości i wrażliwości. Możesz to poznać po tym, że:

  • próbujesz kontrolować sytuację i innych ludzi,
  • pchasz ich w kierunku zachowań, na których Ci zależy,
  • próbujesz wymusić na nich to, czego potrzebujesz,
  • czujesz się zablokowana i ściśnięta w środku,
  • próbujesz za wszelką cenę ochronić siebie przed zranieniem,
  • wycofujesz się z interakcji,
  • karzesz innych za ich zachowanie.

Powyższe zachowania to męska energia ubrana w kobiece ciało. 

Kobiecość to zatem bycie otwartą na to, co przynosi życie i kontakty z innymi ludźmi. To wrażliwość i podatność na zranienie. To ogromna odwaga i siła, by pokazać, jakie są moje potrzeby i zgodzić się na to, że druga osoba może nie chcieć mieć z nimi nic wspólnego.

Przypomnij sobie historię, którą przytoczyłam na początku. Moje zachowanie w tej sytuacji (i każdej podobnej) nie było kobiece. Próbowałam wymusić na mężu określone zachowanie. Chciałam kontrolować to, co się dzieje. Na zmianę wybuchałam złością (mówiąc do niego nieprzyjemne słowa) lub wycofywałam się z interakcji (milcząc z urazą).

Nic dziwnego, że moje działanie zawsze wywoływało w nim tak negatywne reakcje.

W końcu osiągałam to, o co mi chodziło, ale wieczór kończył się wzajemną niechęcią. Tak wpływa na mężczyznę zachowanie kobiety, która kieruje się męską energią, a nie kobiecą. Tak ja często działałam na mojego męża.

 

Czym jest męskość?

Męska energia jest skupiona na celu, a przeciwności, które stoją pomiędzy punktem A, a punktem B (do którego chce dojść) są częścią całej zabawy. Liczy się cel, ale bez konkretnych przeszkód po drodze, nie daje on tak wiele satysfakcji. Dojrzała męskość kieruje się konkretnymi wartościami: uczciwość, honor, służba, dawanie ochrony i zaspokajanie potrzeb. Jest zawsze skierowana na drugą osobę, nie na swoje zachcianki.

Kiedy dojrzały mężczyzna daje ochronę i zaspokaja potrzeby kobiety, czuje się spełniony – to jest jego cel, który mu przyświeca. Nie ma miejsca na zachowania egoistyczne.

W niedojrzałym mężczyźnie ta sama siła życiowa, pęd ku osiąganiu postawionych sobie celów jest wykorzystywana w służbie sobie samemu. Jego zachowanie na zewnątrz może wyglądać dokładnie tak samo jak u mężczyzny dojrzałego. Kieruje nim ta sama energia, ale ma zupełnie inną motywację.

Kiedy czytasz to, co napisałam, może od razu pojawia Ci się myśl: Mój mąż jest tym dojrzałym mężczyzną! lub Mój przejawia wszystkie niedojrzałe zachowanie! Szczególnie niebezpieczna jest ta druga sytuacja. Pamiętaj, że nie ma ideałów na świecie. Nie piszę o męskości po to, aby skłonić Cię do obwiniania swojego męża o to, że zachowuje się niewłaściwie.

Chcę Ci raczej dać nadzieję na pozytywne zmiany.

Kobieta, która działa zgodnie ze swoją naturą, zawsze wydobywa z mężczyzny jego najlepszą część. Kobieca energia przyciąga dojrzałą męskość. I odwrotnie. Dlatego nie musisz zastanawiać się, gdzie znajduje się Twój mąż na skali dojrzałości. Przyjrzyj się raczej samej sobie.

Jak często Ty zachowujesz się w sposób kobiecy? A jak często kierujesz się raczej męską energią, która w Twoim, kobiecym wydaniu, przybiera formę kontrolowania, wymuszania, obwiniania, urazy, wycofania czy zamknięcia na drugą osobę?

 

Ale o co tu dokładnie chodzi?

Opowiem Ci jeszcze jedną historię z naszej codzienności.

Wieczorem, po całym dniu z dziećmi w domu, marzę tylko o tym, aby szybko zasnęły. Wyobraź sobie zatem moje zdziwienie, kiedy miała miejsce taka sytuacja: dzieci były już przygotowane do snu, mój mąż zaczął z Frankiem czytać książkę na dobranoc. Liczyłam na to, że będzie szybko. Tymczasem usłyszałam z pokoju obok śmiechy i rozmowy, a po dziesięciu minutach okazało się, że przeczytali jedną stronę z dość długiej opowieści!

Czułam, jak przyspiesza mi puls i rośnie gula w gardle. Co trzy minuty szłam do nich i mówiłam: Kończcie wreszcie! albo Już pora spać! albo Adrian, no weź szybciej, przecież oni już powinni dawno spać! albo Ja już mam dość, chcę iść spać!

Po twarzy mojego męża przemknął grymas niezadowolenia. W końcu syknął ze złością: Aga, daj spokój! Przecież zaraz idziemy spać! Chcę chwilę z nim pobyć jeszcze!

Ja wtedy jeszcze bardziej się zirytowałam, myśląc: On mnie kompletnie nie rozumie! Moje potrzeby nie są dla niego ważne! Przecież mówiłam mu, że jestem zmęczona! Zamilkłam urażona i czekałam, kiedy wreszcie skończą.

Takie sytuacje miały miejsce kilkukrotnie. Zawsze kończyły się spięciem między mną a moim mężem.

Spójrzmy teraz na tę sytuację z perspektywy kobiecej i męskiej energii.

Czy moje zachowanie było kobiece? Nie, nie i jeszcze raz nie! Kontrolowanie tego, co robi mój mąż z synem, obwinianie go o to, co się we mnie dzieje, próba wymuszenia określonego zachowania, wycofanie się z urazą. Idealny przykład męskiej energii w kobiecym wydaniu.

Jakie zachowanie byłoby kobiece? Przypomnij sobie: otwartość i wrażliwość (podatność na zranienie).

W tej konkretnej sytuacji byłoby to docenienie tego, że mój mąż chce i lubi spędzać czas z naszymi dziećmi, że chce im czytać wieczorem i szykować ich do snu. Następnie podjęcie decyzji: czy moja potrzeba pójścia spać jest rzeczywiście w 100% uzależniona od nich?

Jeśli tak, mogłabym powiedzieć do męża: Kochanie, wiem, że bardzo lubisz czytać z Franiem wieczorem. Natomiast jestem już bardzo zmęczona i wiele by dla mnie znaczyło, gdybyście czytali dziś krótko, żebyśmy mogli szybko pójść spać. Zrobiłbyś to dla mnie? Może znajdziemy jakiś sposób, abyś jutro mógł poczytać z nim dłużej? Co o tym myślisz?

Czujesz tę różnicę?! Otwieram się na to, co się dzieje i co może się wydarzyć. Jasno nazywam swoją potrzebę, proszę o jej spełnienie, ale dopuszczam również możliwość odmowy. Nie wymuszam, nie kontroluję tego, czy osiągnę mój cel, nie wycofuję się. Odważnie staję przed mężem, bez masek i udawania. Mówię: Bardzo wiele by dla mnie znaczyło… Byłoby to dla mnie ważne, gdybyś… Sprawiłbyś mi wielką radość, gdybyś… 

Jestem otwarta i podatna na zranienie.

Tylko w ten sposób wydobywam z męża reakcję z poziomu dojrzałej męskości. Wszelkie inne środki. które bym zastosowała, bardzo mu to utrudniają.

Przypomnij sobie różne kłótnie i nieporozumienia między Tobą a Twoim mężem. Skonfrontuj je z Twoją nową wiedzą o różnicach między kobietą a mężczyzną. Czy widzisz jakiś związek między powtarzalnością Waszych nieprzyjemnych rozmów, a Twoim działaniem z męską energią w kobiecym wydaniu?

 

Jak stać się bardziej kobiecą?

Kiedy pierwszy raz zetknęłam się z tak rozumianą kobiecością, byłam podekscytowana: O matko, to tak wiele wyjaśnia!!! Już wiem, dlaczego w tylu sytuacjach nie mogliśmy się dogadać! No dobra, to teraz CO DALEJ? Jak mam się zmienić?!

Kobiecość masz już w sobie. Nikt nie musi Cię tego uczyć,

Jedyne, co powinnaś robić, to pielęgnować w sobie odwagę, aby odkładać na bok wszystkie maski i broń, którą wyciągasz, aby chronić swoje potrzeby, marzenia i plany. Stopniowo zdejmować z siebie kolejne warstwy kontrolowania, wymuszania, obwiniania, wycofywania się z kontaktu.

Wykorzystaj do tego metodę okresów czasu  i zacznij ćwiczyć w otoczeniu, w którym przyjdzie Ci to najłatwiej. Może najpierw tylko w kontakcie z dziećmi? Może w środowisku pracy? A może w relacji z mężem? Wyznacz sobie najpierw dziesięć minut, w czasie których Twoją intencją będzie pozostać otwartą i wrażliwą. Po dziesięciu minutach możesz wrócić do starego style zachowania.

Jeśli będziesz w stanie działać z kobiecą energią przez dziesięć minut, wyznacz sobie dwadzieścia. Itd. Stopniowo rozszerzaj swoje zachowanie na kolejne sfery życia. Będzie coraz łatwiej, a kolejne sukcesy dadzą Ci motywację do dalszej pracy.

Ta wiedza o różnicach między kobietą a mężczyznach sprawiła ogromną zmianę w naszym małżeństwie. Kiedy działam z kobiecą energią, mój mąż coraz częściej odpowiada mi swoją dojrzałą męskością. Zaczynamy się lepiej rozumieć. Moje narzekanie na długie wizyty u przyjaciół i wieczory pełne urazy w naszym małżeństwie nieomal całkowicie przeszły do historii. I niech już tam zostaną.

 

A według Ciebie czym jest kobiecość i męskość?

Jak zadbać o siebie, aby pozbyć się frustracji i częściej uśmiechać się w domu

jak zadbać o siebie

Każdy dzień żony i matki niesie ze sobą wiele frustracji. Jak zadbać o siebie, aby czuć się dobrze i dawać miłość najbliższym?

Nie jest łatwo przejść przez dzień bez frustracji z dziećmi w domu. Ich częsty płacz, krzyk, kłótnie i jęczenie mogą wyprowadzić z równowagi nawet najbardziej cierpliwą osobę. Tymczasem eksperci od dzieci podkreślają, że w wychowaniu podstawą jest empatia i spojrzenie na świat z perspektywy malucha. Jednak jak to zrobić, kiedy emocje wewnątrz Ciebie buzują, a Ty masz ochotę wyjść z domu i nigdy nie wrócić?

jak zadbać o siebie

Dlaczego musisz zadbać o siebie?

Większość rodziców, których znam, podchodzi do wychowania dzieci w sposób bardzo świadomy. Czytają książki psychologiczne, podejmują refleksję w tym temacie, rozmawiają z innymi, szukają odpowiedzi na nurtujące ich pytania.

Bardzo łatwo dziś znaleźć wskazówki dotyczące wychowania. Internet jest na wyciągnięcie ręki, podobnie książki czy warsztaty dla rodziców. Nikt nie ma wymówek, że nie był w stanie dotrzeć do wiedzy.

Kiedy szukasz odpowiedzi na swoje rodzicielskie pytania, zalewa Cię ogromna ilość wskazówek, porad i narzędzi. Zgodnie z nimi powinnaś być cierpliwa, kreatywna, empatyczna, chętna do zabawy, zawsze gotowa do wysłuchania płaczu… Lista zadań, które pomogą wychować dziecko ciągnie się w nieskończoność.

Wszystkie te porady mają jedno, wspólne założenie: aby je wykonać, musisz być w szczytowej formie. Jeśli jesteś przemęczona i sfrustrowana, nie jesteś w stanie okazywać empatii i zrozumienia dla bliskich. Nie ma szans. Marzysz wtedy tylko o tym, aby wszyscy dali Ci święty spokój.

Tak samo wygląda sytuacja dotycząca Twojego męża. Aby budować szczęśliwy związek, konieczna jest otwartość, zrozumienie dla drugiej strony, postawa wdzięczności, umiejętność słuchania i prowadzenia rozmowy. Nie jesteś w stanie tego wszystkiego dać, jeśli sama jesteś sfrustrowana i przygnębiona.

Aby tworzyć silne relacje, musisz zadbać o siebie. Nie ma innej drogi.

 

Twój wewnętrzny stanometr

Stacey Martino, ekspertka ds. relacji, podpowiada, że Twoim codziennym obowiązkiem jest monitorowanie Twojego stanu wewnętrznego. Wyobraź sobie, że służy do tego coś na kształt termometru (nazwijmy go stanometrem). Jeden koniec skali pokazuje moment, w którym jesteś zalewana przez negatywne emocje: czujesz się sfrustrowana i przemęczona, życie wydaje się być wielkim pasmem niepowodzeń, nic Ci się nie chce i masz ochotę tylko krzyczeć, atakować lub uciekać. Drugi koniec pokazuje moment, w którym jesteś pełna energii i pasji do życia, żadne zadanie nie jest dla Ciebie straszne, przepełniają Cię radosne uczucia.

Pośrodku znajduje się linia 50% dobrostanu wewnętrznego. Kiedy spadasz poniżej tej linii, zaczynasz działać według mechanizmu fight, flight or freeze – przestajesz logicznie myśleć, a zalewają Cię nieprzyjemne emocje. W takim stanie podejmujesz działania, których później żałujesz. Krzyczysz, obrażasz się, wypominasz, obwiniasz, ostentacyjnie milczysz…

Poniżej linii 50% nie potrafisz wprowadzić w życie żadnej mądrej rady dotyczącej wychowania dzieci czy tworzenia związku miłosnego. Wszystkie idą w odstawkę, zwykle wtedy nawet o nich nie pamiętasz. Dajesz się ponieść emocjom i pierwotnym instynktom.

Dlatego Twoim pierwszym i najważniejszym zadaniem jako rodzic i małżonek jest sprawdzać, w którym miejscu na stanometrze się znajdujesz. Czy jesteś w szczytowej formie? Czy może zbliżasz się do linii 50%? A może już dawno ją przekroczyłaś?

Jeśli spadasz poniżej linii, masz wtedy tylko jeden obowiązek do wykonania. Podciągnąć się w górę.

Dopiero wtedy przypomnisz sobie wszystkie mądre porady, które słyszałaś o wychowaniu dzieci i małżeństwie. Będziesz miała wystarczającą ilość wewnętrznych zasobów, aby wprowadzić je w życie.

Pamiętaj więc: kiedy widzisz, że Twój stan się pogarsza, zatrzymaj się na chwilę. Przywołaj w pamięci wszelkie sposoby, przez które poprawiasz swój nastrój: taniec, energetyczna muzyka, modlitwa, przytulenie, przywołanie w myślach tego, co dobrego ostatnio się wydarzyło… Znajdź swoje własne odpowiedzi na pytanie, jak zadbać o siebie w tym momencie. Zapisz je sobie na kartce i noś przy sobie. Sięgaj po nie wtedy, kiedy Twój stanometr wskazuje, że spadłaś poniżej linii 50%.

jak zadbać o siebie

Jak zadbać o siebie – Partnerstwo w słuchaniu

Kiedy jesteś blisko z dzieckiem, w naturalny sposób powstaje napięcie emocjonalne. Kilka razy dziennie słuchasz jego płaczu, krzyku, narzekania. Przyjmujesz jego uczucia, które wyraża w bardzo ekspresyjny sposób. Jego zachowania również wywołują u Ciebie silne emocje, bo odwołują się do Twoich doświadczeń z dzieciństwa.

Nieomal każdy rodzic doświadcza bardzo intensywnych uczuć w kontakcie ze swoim dzieckiem. Czasem wydają się zupełnie nieadekwatne do jego zachowania. Ono rozlało mleko na podłodze, a Ty robisz awanturę o sile huraganu. Później sama się sobie dziwisz.

Również w relacji z mężem towarzyszy Ci wiele silnych emocji. Niektóre z nich mogą pochodzić z Twojej przeszłości (towarzyszą Ci w postaci plecaka emocji, który musisz rozpakować, aby uwolnić się od frustracji i zmęczenia).

Chcę Ci dać dziś narzędzie, które pomoże Ci przepracować reakcje na trudne zachowania dziecka oraz uczucia, które się w Tobie pojawiają w relacji z mężem. Nazywa się Partnerstwo w słuchaniu i jest propagowane przez Patty Wipfler z Hand in Hand Parenting. Jest to umowa pomiędzy dwoma osobami, które chcą siebie nawzajem wysłuchać.

Zapytasz: co w tym takiego szczególnego? Przecież często opowiadam innym o tym, co dzieje się w naszym domu. Mówię o trudnych sytuacjach z dziećmi. O swoich uczuciach w relacji z mężem.

W normalnej rozmowie przerywamy sobie nawzajem, oferujemy porady i wsparcie. Jest to naturalny sposób funkcjonowania większości z nas. Kiedy słyszymy o jakimś problemie, natychmiast podpowiadamy, co my byśmy zrobili w takiej sytuacji. Użalamy się nad rozmówcą. Próbujemy go pocieszyć. Tak zostaliśmy nauczeni.

W ten sposób jednak nie pozwalamy drugiej osobie wypowiedzieć wszystkiego, co chciałaby. Nie ma możliwości sama dojść do sedna sprawy. Jej tok myślenia jest ciągle zakłócany przez rozmówcę.

Nie jesteś w stanie uczyć się ze swojego doświadczenia, jeśli nie masz okazji, aby mu się spokojnie przyjrzeć. Musisz wypowiedzieć i nazwać wszystkie detale, uczucia, frustracje, bez przerywania przez inne osoby. Jesteś w stanie do wielu rzeczy dojść sama, o ile nikt Ci w tym nie będzie przeszkadzał. Nie potrzebujesz, aby ktoś Ci mówił, co masz myśleć o danej sytuacji i jak się zachować.

Partnerstwo w słuchaniu polega na tym, aby dać sobie nawzajem 100% słuchania, uwagi i akceptacji, bez oceny i dawania rad. Osoba, która słucha ma za zadania robić tylko to. Ewentualnie zadać jakieś otwarte pytanie, które pogłębi proces myślenia mówiącego.

Taka rozmowa daje szansę na lepsze poznanie samej siebie i uczenie się z własnego doświadczenia. Im więcej będziesz korzystać z Partnerstwa, tym łatwiej będzie Ci znaleźć miejsce, które wymaga w Tobie uleczenia. Szybciej zlokalizujesz źródło napięcia, które Ci towarzyszy. Będziesz mogła je rozładować przez sesję śmiechu lub płaczu.

Twoje emocje nie będę już skierowane przeciwko temu, przy kim się pojawiły. Znajdziesz inny sposób, aby je z siebie wyrzucić.

 

O czym i jak rozmawiać?

Sesja Partnerstwa w słuchaniu może trwać około jednej godziny. W tym czasie pół godziny mówi jedna osoba (druga wyłącznie słucha), później następuje zamiana. Tematem rozmowy są:

  • uczucia, które się w Tobie pojawiają, w relacji z dzieckiem lub mężem,
  • różne wydarzenia z Twojego dzieciństwa i poprzednich związków,
  • refleksja nad tym, dlaczego pojawiają się w Tobie tak silne uczucia dotyczące danych zachowań Twoich bliskich.

Rozmowa nie ma na celu obwinianie Twoich bliskich o to, co się w Tobie dzieje. Nie chodzi w niej o bezmyślne narzekanie i wypominanie im ich błędów. Twoja uwaga ma być skierowana na to, co dzieje się w Tobie: jakie uczucia Ci towarzyszą, jakie reakcje się w Tobie pojawiają, jakie słowa cisną się na usta.

Na początku taki dialog może być dla Ciebie bardzo dziwny. Jesteśmy przyzwyczajeni do zupełnie innego stylu konwersacji. Jeśli jednak zachowacie podstawowe zasady Partnerstwa w słuchaniu, efekty zauważysz bardzo szybko.

Będziesz bardziej spokojna w kontakcie ze swoimi dziećmi i mężem. Łatwiej zauważysz, kiedy spadasz poniżej linii 50% na stanometrze. Będziesz bardziej uważna na samą siebie i swoje uczucia. Pozbędziesz się frustracji, która do tej pory nie miała żadnego ujścia. Zadbasz o siebie i swoje samopoczucie. Dzięki temu będziesz bardziej hojna w dawaniu uwagi, troski i empatii swoim bliskim.

jak zadbać o siebie

 

Daj sobie szansę, aby opowiedzieć komuś o tych chwilach, w których miałaś ochotę wyjść z domu i nigdy nie wrócić. Dzięki temu pozbędziesz się napięcia emocjonalnego i odkryjesz w sobie nowe pokłady troski, zrozumienia i miłości do bliskich.

Zechcesz do nas dołączyć? A może już masz blisko siebie osobę, która potrafi wysłuchać Cię w taki sposób?

4 powody, dla których czujesz, że mąż Cię nie kocha

mąż mnie nie kocha

Jeśli myślisz czasem: Mój mąż mnie nie kocha!, przeczytaj i sprawdź, czy opisane sytuacje dotyczą Ciebie.

Przez wiele miesięcy naszego związku borykaliśmy się z problemem, który wydawał mi się nie do rozwiązania. Kiedy nawarstwiały się jakieś trudności i niedomówienia pomiędzy nami, ja chciałam o tym natychmiast rozmawiać. Stawałam przed Adrianem ze łzami w oczach, wyliczając, jakie jego zachowania mnie zraniły. Prosiłam, abyśmy coś z tym zrobili. Przepraszałam za to, co ja zrobiłam źle. Im bardziej jednak wylewałam przed nim swój ból, trudne emocje i poczucie krzywdy, tym bardziej on się wycofywał. Milkł. Nie chciał rozmawiać. Ja czułam się wtedy odrzucona i niezrozumiana.

mąż mnie nie kocha

Liczyłam, że rozwiążemy problem przez konfrontację, jednak on tylko się pogłębiał.

Przez moją głowę przelatywały myśli: Mój mąż mnie nie kocha! Gdyby mu zależało, na pewno zachowywałby się inaczej!

„Bez względu na to, jak silny jest wasz związek, jeśli twój mąż jest taki, jak większość mężczyzn, gdzieś w środku boi się, że zostanie przytłoczony ciężarem twoich emocjonalnych oczekiwań. Nazywam to powolnym zabijaniem go.”

Ramona Zabriskie, „Wife for life”

Co kryje się w męskim sercu?

Bardzo rzadko zastanawiam się nad tym, że mój mąż może się czegoś bać.

On sam prawie nigdy o tym nie mówi. Nie pokazuje tego. W naszym wspólnym życiu widzę go głównie jako silnego, odważnego, pełnego życia mężczyznę. Jego lęki nie są zwykle tematem naszych rozmów.

Nie oznacza to jednak, że ich nie ma. Każdy z nas nosi w sobie jakieś obawy. Ja je mam, Ty również, nasi mężowie także.

Ostatnio miałaś okazję przyjrzeć się swoim lękom. Dziś zajrzymy natomiast do męskiego serca. Jeśli w Twojej głowie kołacze się myśl: Mój mąż mnie nie kocha…, może odnajdziesz tutaj pewne wskazówki do działania.

Jeśli chcesz:

  • dokonać rewolucyjnych zmian w Twojej relacji z mężem,

  • lepiej zrozumieć samą siebie i jego,

  • zdobyć skuteczne narzędzia do budowania szczęśliwych, spełnionych relacji,

dołącz do wyzwania Miesiąc Pełen Miłości.

Po co przyglądać się lękom?

Zanim jednak do tego przejdziemy, dwa słowa wyjaśnienia, dlaczego pochylamy się nad tym tematem.

Przyjęło się uznawać, że kobiety są bardziej emocjonalne niż mężczyźni. Jednak nie jest to pełna prawda. Mężczyźni odczuwają emocje równie silnie, co my. Są jednak zaprogramowani, aby inaczej działać pod ich wpływem. Ciekawostką jest to, że przeciętny mężczyzna odczuwa stres w obliczu emocji, które kobiecie sprawiają przyjemność. Kiedy natomiast chodzi o uczucia powiązane z czymś negatywnym, ten stres jest nieporównywalnie silniejszy.

Ty, jako kobieta, odczuwasz potrzebę, aby mówić o emocjach, podczas go on potrzebuje coś z nimi zrobić.

Większość mężczyzn raczej zamilknie i wycofa się, niż zachowa się w sposób, który w jego odczuciu mógłby Cię zranić lub sprawić Ci przykrość,

Piszę o tym, aby pokazać Ci pewną prawidłowość. Jak łatwo oceniłam mojego męża przez pryzmat tego, jak ja zachowałabym się w opisanej na początku artykułu sytuacji. Ja bym rozmawiała dalej, gdyby ktoś wylał przede mną swoje emocje. On wolał zamilknąć, bo poczuł się przytłoczony. Obawiał się, że jeszcze bardziej mnie zrani.

To naukowe wyjaśnienie w 100% pokrywa się z naszym doświadczeniem. Po każdej takiej sytuacji mój mąż później mnie przepraszał za swoje milczenie i mówił, że było mu trudno cokolwiek powiedzieć, bo czuł, że mnie zawiódł, że sprawił mi przykrość. Nie chciał więcej tego robić, więc się wycofywał.

Nie jesteś taka sama, jak Twój mąż. Nie działasz, nie czujesz, nie myślisz tak samo, jak on.

Dlatego musisz poznawać jego jako mężczyznę. Jeśli zobaczysz, jakie lęki kryją się w jego sercu, lepiej zrozumiesz jego zachowanie. Będziesz miała dla niego więcej wyrozumiałości. Z większym entuzjazmem podejmiesz działania, które doprowadzą Was do bliskości i intymności. Będziesz mogła unikać tego, co pogłębia jego obawy.

mąż mnie nie kocha

4 lęki, które najczęściej towarzyszą mężczyznom

  1. Lęk przed porażką.

Mężczyzna odczuwa bezustanne przynaglenie do potwierdzania swojej wartości przez swoje działanie. Swoją tożsamość czerpie z tego, co osiągnie w życiu. Chce pokazać swoją siłę i chce zwyciężać, w różnorodny sposób.

Dlatego wciąż przyzywają go nowe wyzwania i działania. Chce mieć nowe osiągnięcia na koncie, bo dzięki temu czuje, że jest wartościowy.

Każdy kij ma jednak dwa końce: każde wyzwanie wiąże się z możliwością porażki. Jakiekolwiek nowe działanie podejmuje, coś może mu się nie udać. Może nie sprostać temu, co przynosi życie. Lęk przed porażką towarzyszy mu więc nieustannie.

Jeśli mężczyzna często ponosił klęski w różnych dziedzinach życia, może wpaść w marazm. Obawa przed kolejną porażką może go zupełnie sparaliżować. Najtrudniej jest mu funkcjonować, jeśli najważniejsza osoba w jego życiu, jego żona, nie wierzy w możliwość jego zwycięstwa. Ma podcięte skrzydła i nie ma siły wznieść się na wyżyny swoich możliwości.

 

2. Lęk przed byciem bezużytecznym.

Jedną z głównych potrzeb, które kierują męskim działaniem, jest chęć bycia potrzebnym. Mężczyzna marzy o tym, aby jego wkład i pomoc były niezbędne, aby mógł coś z siebie dać. Dlatego długo pracuje, stara się rozwiązywać Twoje problemy (chociaż Ty chcesz tylko, aby Cię wysłuchał), angażuje się w różne projekty na rzecz innych.

Przez swoje zachowanie bezgłośnie zadaje Ci pytanie: Czy wciąż mnie potrzebujesz? Twoja odpowiedź decyduje o tym, jak będzie się czuł i co zrobi. Jeśli dasz mu odczuć, że jego wkład (w zajmowanie się dziećmi i domem, w finanse rodziny, w Twoje dobre samopoczucie itd.) jest przez Ciebie doceniony i zauważony, sprawiasz, że czuje się szanowany i potrzebny.

Jeśli Twoja odpowiedź na pytanie o jego użyteczność będzie negatywna, Twój mąż może przemienić się w pasywnego i smutnego człowieka. Lub znajdzie inne miejsce (poza małżeństwem i domem), w którym będzie czuł się zauważony i potrzebny.

 

3. Lęk przed samotnością.

Jest to obawa, która często nie jest zauważana przez żony.

Mężczyzna tak samo mocno jak kobieta potrzebuje kontaktu z drugim człowiekiem. Ma jednak większą trudność z nazwaniem i wyrażeniem tego.

Przeciętna kobieta ma wokół siebie kilka osób, którym może zwierzyć się z ze swoich trudności życiowych. Dość łatwo nawiązuje kontakty z innymi. Jej mąż natomiast ma tylko jedną taką osobę: żonę. Większość mężczyzn nie opowiada o najgłębszych sprawach swojego serca nikomu innemu. Nawiązywanie bliskich relacji przychodzi im z wielkim trudem.

Dlatego doskwiera im lęk przed obojętnością lub niedostępnością (zarówno fizyczną, jak i emocjonalną) żony. Czują dyskomfort, kiedy ona poświęca zbyt dużą ilość czasu innym ludziom (np. dzieciom, przyjaciółkom, rodzicom) czy zadaniom (np. pracy zawodowej). Uwielbiają natomiast być fizycznie blisko niej – zarówno podczas współżycia, jak i innych, codziennych zajęć. Nie muszą ze sobą rozmawiać, wystarczy, jeśli żona mu towarzyszy.

Mój Adrian uwielbia, kiedy jedziemy całą rodziną razem do miasta, w którym ma prowadzić jakąś imprezę. Czasem w samochodzie nie rozmawiamy zbyt dużo, później na miejscu też nie mamy dla siebie wiele czasu. Zawsze jednak jest mi wdzięczny, kiedy podejmę trud wyjazdu ze względu na niego. Po prostu lubi, kiedy jestem blisko.

 

4. Lęk przed zależnością.

Paradoksalnie tuż za potrzebą bliskości pojawia się obawa o bycie zależnym od drugiej osoby.

Mężczyzna nieomal całe życie walczy o to, aby być silnym i niezależnym. Dlatego boi się, że zostanie zdominowany przez kobietę, która mogłaby go w jakiś sposób wykorzystać lub poniżyć. Jest przeczulony na punkcie jej zachowań: każda oznaka przejmowania kontroli nad nim jest dla niego wskazówką do wycofania się.

Dlatego wielu mężczyzn obawia się wejść w intymną, bliską relację. Pisarz Honore de Balzac, w liście do swojej przyszłej żony, napisał: Jestem przerażony, kiedy widzę, jak bardzo moje życie należy do ciebie!

Jeśli mąż doświadcza, że jego obawa o bycie zdominowanym przez kobietę potwierdza się choćby w najmniejszym stopniu, zaczyna walczyć o swoją niezależność. Wycofuje się, unika bliskości i rezygnuje z odsłaniania swojego wnętrza.

mąż mnie nie kocha

Mężczyzna każdego dnia jest poddany silnej presji. Oczekuje się od niego, że będzie radził sobie ze swoimi lękami w męski sposób. Najlepiej, aby ich nie pokazywał i miał je zawsze pod kontrolą. Sprawę pogarszamy często my, ich żony.

W ostatnim artykule z tej serii przeczytasz, jak Twoje działanie pod wpływem lęku potwierdza i wyolbrzymia obawy Twojego męża. Poznamy tym samym Szalone Panienki, które kryją się w każdej z nas i wychodzą z nas w sytuacji szczególnego stresu i przeciążenia (koncepcja Crazy Ladies pochodzi z książki Wife for life Ramony Zabriskie).

Tymczasem rzucam Ci dziś wyzwanie. Spójrz na zachowanie swojego męża przez pryzmat obaw, które mu towarzyszą. Pamiętaj, że Twoje zachowanie wobec niego ma kluczowy wpływ na to, czy jego lęki znajdą swoje potwierdzenie w rzeczywistości. Bądź dla niego bardziej wyrozumiała i łagodna.

Nie pozwól, aby Twoje działania zdominowała myśl: Mój mąż mnie nie kocha… Ja wielokrotnie przekonałam się, że takie twierdzenie nie ma podstaw w rzeczywistości. Były to tylko moje obawy związane z tym, że nie rozumiałam, co dzieje się w moim mężu, w jego emocjach i myślach. Poznaj lepiej swojego ukochanego, abyście tworzyli związek pełen bliskości i intymności.

Które lęki mężczyzny są dla Ciebie największym odkryciem?

Jeśli chcesz:

  • dokonać rewolucyjnych zmian w Twojej relacji z mężem,

  • lepiej zrozumieć samą siebie i jego,

  • zdobyć skuteczne narzędzia do budowania szczęśliwych, spełnionych relacji,

dołącz do wyzwania Miesiąc Pełen Miłości.

Czy Ty też nosisz w sobie te lęki, które wywołują problemy w związku?

Problemy w związku często są generowane przez nasze lęki i obawy.

To wydarzyło się w pierwszych miesiącach po ślubie. W ich mieszkaniu zapchał się zlew. Młoda żona poprosiła męża, aby go naprawił. On ochoczo zabrał się do pracy. Wytrwale walczył przetykaczem do zlewu. W domu słychać było tylko miarowe skrzypienie i coraz bardziej przyspieszony oddech mężczyzny. Pracował bez skutku przez ponad 40 minut! Żona w końcu poprosiła go, aby położyli się spać. Poszedł z nią do łóżka, ale kiedy tylko usłyszał jej miarowy oddech, wstał i znów zabrał się do pracy. Musiał to naprawić! Żona przebudziła się, ale postanowiła nic nie mówić. Rano przywitał ją uśmiechnięty mąż, prezentując z dumą odetkany zlew. Ona podziękowała mu za to, co zrobił i przytuliła go mocno. Może nie zdawała sobie z tego sprawy, ale przez swoje zachowanie dołożyła kolejną cegiełkę do ich małżeńskiego szczęścia.

problemy w związku

Nasze lęki i uczucia

Kilka dni temu mieliśmy w domu gości. Tego popołudnia Franek był wyjątkowo zmęczony. Bardzo cieszył się z wizyty dzieci w naszym domu i bawili się razem z radością. Jednak kilka razy, w przypływie emocji połączonych ze zmęczeniem, zachowywał się w sposób, który stwarzał pewne niebezpieczeństwo dla innych: rzucał zabawkami czy rozwalał klocki po całym pokoju. Nie robił tego w złości, ale właśnie dlatego, że był bardzo podekscytowany i nie umiał sobie z tym poradzić.

Niestety w ten sposób uderzył jedno z dzieci. Zainterweniowałam, ale niedługo później musieliśmy zakończyć spotkanie, bo on już nie dawał rady zachowywać się odpowiednio.

Po wyjściu gości stało się coś, co w pierwszej chwili mnie samą zadziwiło. Zaczęłam z nim rozmawiać o tym, że nie powinien tak rzucać zabawkami, bo to boli, kiedy w kogoś trafi. Nagle zorientowałam się, że jestem coraz bardziej zezłoszczona, zaczęły mi płynąć łzy i krzyknęłam na niego, że ma posprzątać po sobie te klocki. 

Kilka minut później ochłonęłam. Co mi się stało?!

Kiedy spojrzałam w swoje myśli, zorientowałam się, że przemawiał przeze mnie strach. Przestraszyłam się, że jeśli Franek będzie tak zachowywał się wobec innych dzieci, to one nie będą się chciały z nim bawić. Bałam się o niego (że nie będzie umiał nawiązać dobrych relacji z innymi), ale też o siebie. Spotkania z innymi ludźmi i ich dziećmi są dla mnie zawsze chwilą wytchnienia od zajmowania się synami przez cały dzień. Opanował mnie lęk o to, że inne maluchy nie będą chciały do nas przychodzić i moje potrzeby w tym temacie nie zostaną zaspokojone.

Piszę o tym, aby pokazać Ci coś bardzo ważnego. Czasem jest tak, że napływają do Ciebie jakieś emocje, które nie pochodzą tylko i wyłącznie z danej sytuacji. Biorą się one z lęków, które siedzą w Twojej głowie i w Twoich myślach. Możesz nie zdawać sobie z tego sprawy, ale zachowanie, które podejmujesz pod ich wpływem jest bardzo realne. I często niszczące. Dla Ciebie i dla Twoich bliskich.

Kiedy działasz z pozycji lęku, zwykle przychodzi do Ciebie złość, żal, irytacja, rozczarowanie… Jeśli podejmujesz natychmiastowe działanie pod ich wpływem, może polegać ono na krzyku, milczeniu, wypominaniu, obwinianiu, żądaniu, czy wymuszaniu. Te wszystkie zachowania powodują problemy w związku oraz rodzicielstwie.

 

Jakie problemy w związku powodują Twoje lęki?

Przyjaźni i bliskości w związku nigdy nie osiągniesz przez takie działanie. Nigdy. Obwinianie, wymuszanie czy pełne żalu milczenie są przeciwieństwem intymności i po prostu nie są w stanie do niej prowadzić! Wprost przeciwnie. Każda chwila, kiedy reagujesz w ten sposób stopniowo odsuwa Was od bliskości, o której marzysz. 

Dlatego musisz spojrzeć w oczy swoim lękom. To one mogą być główną przyczyną Waszych problemów w związku.

Nieuświadomione obawy kształtują Twoje myśli o mężu, a one z kolei wpływają na Twoje uczucia i zachowanie.

Nienazwany lęk prowadzi do tego, że zaczynasz bronić się przed czymś, co jeszcze nie nadeszło, a może nawet nigdy nie nadejdzie. A kiedy się bronisz, możesz:

  • krzyczeć,
  • płakać w zupełnie niekontrolowany sposób, który większość mężczyzn przeraża,
  • unikać wchodzenia w bliskość po to, aby uniknąć zranienia,
  • obwiniać i wypominać błędy męża,
  • wymuszać na mężu określone działanie po to, aby poczuć się bezpieczniej,
  • zachowywać pełne żalu milczenie,
  • starać się kontrolować zachowanie wszystkich osób w Waszym domu

Kiedy się boisz, zaczynasz atakować lub unikać tego, co uznajesz za niebezpieczne. Atak i unikanie nigdy nie doprowadzą Cię do bliskości i intymności w małżeństwie. Raczej spowodują problemy w związku. Twój mąż zacznie się od Ciebie coraz bardziej odsuwać, bo On również nie będzie się czuł bezpiecznie w Twoim towarzystwie.

problemy w związku

Jakie lęki najczęściej towarzyszą kobietom?

Ramona Zabriskie w książce Wife for life opisuje cztery lęki, które według niej najczęściej towarzyszą kobietom w małżeństwie. Obserwowała je u tysięcy żon, z którymi od lat pracuje jako mentorka w swoim programie online Wife for life University oraz podczas konferencji czy spotkań, które prowadzi.

Czytaj uważnie, bo prawdopodobnie odnajdziesz siebie w którymś z tych punktów.

 

  1. Lęk przed straceniem go.

Jedną z największych trudności dla kobiety w związku jest sytuacja, kiedy czuje, że jej mąż jest niedostępny emocjonalnie czy nieobecny (również myślami). Jeśli bardzo kocha swojego męża, trudno jej znieść myśl o tym, że on miałby umrzeć przed nią i miałaby zostać sama.

Kobiety nie chcą również doświadczyć obojętności, która dla nich równa się samotności. Najgorszy oczywiście jest lęk przed byciem porzuconą.

Te obawy często prowadzą do tego, że nieświadomie nie angażuje się na 100% w małżeństwo. Może mówić i myśleć, że robi wszystko, co w jej mocy, aby rozwiązać problemy w związku. Jednak jeśli działa z pozycji tego lęku, chce uniknąć ewentualnego zranienia. Woli więc nie wkładać całego swojego serca.

To tylko jeden z możliwych scenariuszy. Lęk przed straceniem mężczyzny może prowadzić również do wymuszania na nim obietnic bliskości czy nalegania, aby spędzał z nią dużą ilość czasu. Wszystkie te działania oddalają ich od siebie, bo są zaprzeczeniem prawdziwej intymności.

 

2. Lęk przed rozczarowaniem.

Często stawiamy bardzo wysokie wymagania wobec samych siebie, swoich dzieci a przede wszystkim wobec naszych mężów. Mierzymy ich wartość ich osiągnięciami i tym, co zrobili dla nas czy jakie sukcesu odnieśli w pracy.

Sprawę komplikuje jeszcze nasza kultura, która proponuje bardzo romantyczne i nierealne podejście do związku. Pod jej wpływem nakładamy na mężczyzn oczekiwania, które są dla nich bardzo trudne do spełnienia lub wręcz niezgodne z ich męską naturą. Chcemy, aby byli zarówno silni, jak i delikatni, aby trzeźwo potrafili ocenić sytuację, ale też w lot rozumieli wszystkie nasze uczucia, aby odnosili sukcesy w pracy, ale też znajdowali mnóstwo czasu na pogaduszki i spacery.

Kobiety często nie tylko o tym marzą i tego oczekują, ale same próbują tak kontrolować rzeczywistość, aby do tego doprowadzić. Ich działaniem rządzi strach przed rozczarowaniem: co będzie, jeśli mój mąż nie zrobi tego wszystkiego, co według mnie jest niezbędne do naszego szczęścia?

 

3. Lęk przed zależnością.

Żyjemy w pięknych czasach, kiedy kobiety mogą wyrażać swoje zdanie, głosować i robić to, co chcą robić. Uczymy się cenić swoją siłę i niezależność.

Jednak ten proces ma też swoje ciemne strony. Wiele kobiet wchodzi w związek, bojąc się, że staną się zależne od mężczyzny. Uważają, że niczego od niego nie potrzebują, bo są w stanie same poradzić sobie w życiu. Nie chcą prosić o pomoc, bo boją się, że jest to przejaw słabości i zależności.

Biorą na siebie bardzo dużą ilość obowiązków, żeby tylko pokazać, że są silne i dadzą sobie radę. Nie chcą, aby mąż decydował o różnych sprawach, bo nie chcą być w niczym od niego zależne. Obawiają się, że on wykorzysta ich zależność przeciwko nim.

 

4. Lęk przed zdemaskowaniem.

Kobieta często boi się tego, że mąż w pewnym momencie odkryje, jaka ona NAPRAWDĘ jest i że mu się to nie spodoba. Że odkryje jej słabości, jej prawdziwe myśli, to, co zrobiła w życiu i że przestanie ją wtedy kochać.

Z drugiej strony obawia się również tego, że ona pozna jego słabości i niedoskonałości i nie będzie w stanie tego znieść.

Nie odkrywa przed nim więc w pełni swojego serca, ale też pokazuje mu, że nie chce widzieć i doświadczyć jego słabości.

problemy w związku

Wszystkie te lęki mogą wywoływać u kobiety zachowania, które są przeciwne bliskości i intymności: unikanie, obwinianie, kontrolowanie, wymuszanie.

Przypomnij sobie historię z początku artykuł. Ta młoda żona zadziałała z pozycji miłości, a nie strachu:

  • poprosiła męża o pomoc,
  • cierpliwie znosiła jego długotrwałą, emocjonalną nieobecność w domu (mężczyzna, kiedy zajmuje się tego typu pracą nie myśli o tym, aby okazać żonie miłość przez romantyczne gesty),
  • pozwoliła, aby w nocy dokończył swoją pracę (a przecież mogła wstać i powiedzieć mu: Dałbyś już sobie spokój! Może po prostu wezwijmy kogoś do pomocy! Tracisz tylko nasz czas!)
  • następnego dnia doceniła jego wysiłek bez słowa skargi.

On poczuł, że jego praca dla niej (bo przecież w jego mniemaniu robił to dla niej!) została zauważona. Ucieszył się, że sprawił jej radość i że pomógł jej rozwiązać problem. Następnym razem znów będzie gotowy, aby zrobić wszystko, o co ona go poprosi.

Tak właśnie na mężczyznę wpływa Twoje działanie z pozycji miłości, a nie strachu.

Wiem, że jest to bardzo trudne. Możesz nie wiedzieć, od czego w ogóle zacząć! Dziś zachęcam Cię do tego, abyś przyjrzała się sama sobie: do czego prowadzą Twoje lęki w Waszym małżeństwie? Które Twoje zachowania i słowa są nimi podszyte? Bądź uważna na samą siebie i to, jak postępujesz. Możesz dowiedzieć się czegoś, o czym nie miałaś pojęcia.

W następnym artykule przeczytasz nieco o tym, jakie obawy towarzyszą Twojemu mężowi. Wtedy będzie łatwiej poszukać rozwiązania dla Waszych problemów w małżeństwie.

 

Odnajdujesz samą siebie w którymś z kobiecych lęków?

Niezawodny i sprawdzony sposób, jak okazać miłość mężowi już dziś

jak okazać miłość

Czasem to dzieje się jakby samo. Chwila zapomnienia i ups… znów to zrobiłam… Ale przecież miałam prawo, bo nie będę dusić w sobie tego wszystkiego! A on mnie już tak denerwuje! Zdarza Ci się myśleć w ten sposób, kiedy powiedziałaś jakieś negatywne słowa o mężu innej osobie? Narzekanie na jego wady, śmianie się z jego błędów, wytykanie jego niedociągnięć… Mówienie źle o współmałżonku stało się czymś zupełnie normalnym w kręgach przyjaciół i rodziny. Chcesz poznać niezawodny sposób, jak okazać miłość mężowi? Nigdy nie mów o nim źle przy innych. Nigdy.

jak okazać miłość

Dlaczego tak łatwo zauważyć jego wady?

Zakochani zwykle wpatrują się w siebie jak w obrazek. Nie widzą nawzajem swoich wad, a nawet, jeśli je dostrzegają, nie przejmują się nimi. Podziwiają zalety i są zachwyceni każdym okruszkiem dobra.

Później jednak coś zaczyna się zmieniać. Stopniowo coraz więcej miejsca w ich myślach zajmują wady ukochanej osoby. Coraz trudniej zobaczyć i docenić pozytywne zachowania. Coraz więcej wzajemnych oskarżeń i pretensji. To, co negatywne, przesłania wszystko inne.

Psychologowie odkryli, że w każdym z nas działa mechanizm, który nazwali negativity bias. Jest to tendencja do lepszego zapamiętywania i łatwiejszego zauważania zdarzeń dla nas negatywnych, a nie pozytywnych lub neutralnych. Przejawia się to między innymi tym, że:

  • dłużej pamiętamy słowa, które nas obraziły niż pochwałę,
  • abyśmy przejęli się pozytywnymi doświadczeniami, muszą one zachodzić częściej niż negatywne,
  • kiedy nasz mózg snuje luźne myśli, z większym prawdopodobieństwem przypomnimy sobie coś, co nas zezłościło lub zasmuciło, niż coś, co nas ucieszyło i napełniło dumą.

Chyba już znasz odpowiedź na pytanie z nagłówka? Dlaczego tak łatwo zauważyć jego wady?

To naturalna dla każdego człowieka tendencja. Naturalna, co nie znaczy, że właściwa i sprzyjająca rozwojowi relacji! Chociaż negativity bias spełnia pewne funkcje w chronieniu nas przed niebezpieczeństwem fizycznym, stanowi jednak duże utrudnienie w codziennym funkcjonowaniu.

Pomyśl o swoim przeciętnym dniu. Jak łatwo Ci dostrzec denerwujące zachowania Twojego męża? Jak łatwo wryć je w pamięć i mieć je cały czas przed oczami? Wiesz już, że tak działa Twój mózg. Nie musisz wkładać żadnego wysiłku w to, by skupić się na wadach swojego małżonka. To przychodzi samo.

Musisz natomiast popracować nad tym, by okazać miłość.

Aby pozytywne doświadczenia nas mocno dotknęły, musimy świadomie je przeżyć i docenić. Zatrzymać się na chwilę, odetchnąć głęboko i pomyśleć o nich. Mówić jak najczęściej o nich. Pisać o nich. Mieć coś, co będzie je przypominać. 

jak okazać miłość drugiej osobie

Co jest złego w mówieniu negatywnych rzeczy o mężu?

Czy chcesz stworzyć małżeństwo, w którym masz pewność, że nikt i nic nie może stanąć pomiędzy Wami? Że jesteście dla siebie najważniejszymi osobami na ziemi? Że zawsze możecie na siebie liczyć i będziecie się we wszystkim wspierać? Że będzie między Wami pasja i wzajemne przyciąganie?

Musisz zatem wiedzieć, jak okazać miłość, by taki związek stworzyć.

Kiedy mówisz źle o swoim mężu, jesteś skazana na porażkę. Nie ma szans na spełnienie Twoich marzeń o wyjątkowym małżeństwie.

Zwykle mówienie o wadach małżonka nie wynika ze świadomej chęci zrobienia mu krzywdy i przykrości. Chcemy wyrzucić z siebie złość i napięcie związane z jakąś sytuacją, w której nas wkurzył. Włączamy się w ogólny trend narzekania na mężów i robimy to, co robią nasze koleżanki. Chcemy poczuć się lepiej. Chcemy otrzymać wsparcie od przyjaciółki czy rodziców.

Problem polega na tym, że tracimy więcej niż zyskujemy.

Co dzieje się, kiedy narzekasz na męża, obwiniasz go o coś przy innych, mówisz o jego wadach, śmiejesz się z jego błędów?

  • Podążasz za mechanizmem negativity bias i dodatkowo wzmacniasz jego działanie. Tym samym jeszcze bardziej utrudniasz sobie zauważenie i docenienie pozytywnych i mocnych stron swojego męża!
  • Sprawiasz, że inni ludzie patrzą na niego przez pryzmat Twoich negatywnych określeń. Niszczysz jego relacje z innymi.
  • Niszczysz jego zaufanie do Ciebie. Pomyśl, jak się czujesz, kiedy dowiadujesz się, że ktoś mówił źle o Tobie innym? Nieważne, czy miał ku temu powody! Czy nie wolałabyś, aby porozmawiał o tym z Tobą, a nie włączał w to inne osoby?
  • Uniemożliwiasz Wam stworzenie nierozerwalnego związku, w którym nikt i nic nie może wkroczyć pomiędzy Was. W takiej sytuacji pomiędzy Wami już stanęły negatywne słowa, które zostały powiedziane.
  • Kiedy mówisz o mężu źle, kiedy on przy tym jest, dodatkowo ranisz jego serce. Jesteś najbliższą mu na świecie osobą, znasz najlepiej wszystkie jego słabości. Jak bardzo boli, kiedy ktoś, przed kim obnażamy naszą słabość, wyciąga ją na światło dzienne wobec innych! Może to spowodować, że Twój mąż będzie coraz bardziej oddalał się od Ciebie w obawie, że będzie przez Ciebie ośmieszany i obmawiany.

Czy muszę pisać coś jeszcze?

Nie ma takiego powodu, który może sprawić, że mówienie źle o mężu przy innych (przyjaciołach, koleżankach, rodzinie, znajomych w pracy, ludzi w internecie) będzie uzasadnione. Po prostu nie ma.

Nieważne, czy małżonek jest przy tej rozmowie, czy go nie ma. Nieważne, czy jest to Twoja najbliższa przyjaciółka, której chciałaś się wypłakać i poczuć się lepiej, czy Twój sąsiad, z którym żartujesz sobie o jakimś nieudanym projekcie Twojego męża.

Nie ma takiego powodu, który może sprawić, że mówienie źle o mężu przy innych będzie uzasadnione.

Jeśli rzeczywiście zastanawiasz się nad tym, jak okazać miłość, zacznij już dziś: nigdy nie mów źle o najważniejszej osobie w Twoim życiu.

 

Jak okazać miłość mężowi, kiedy widzę jego wady?

Czy w takim razie nigdy nie mogę poczuć się źle w małżeństwie, mieć żalu do męża, czuć się rozczarowana?!

Możesz. To są Twoje uczucia i nie masz na nie wpływu.

Możesz jednak zdecydować, co z nimi zrobisz. Jak się zachowasz pod ich wpływem. Co i komu powiesz.

W takiej sytuacji masz trzy możliwe opcje:

  • wyrazić swój żal, złość, zniechęcenie wobec innych osób, mówiąc źle o mężu i obwiniając go o to, co się dzieje – już ustaliłyśmy, że taka opcja nie wchodzi w grę, jeśli chcesz budować nierozerwalny i szczęśliwy związek,
  • porozmawiać o tym, co czujesz ze swoim mężem – tę opcję zalecam, kiedy już nieco opadną w Tobie emocje (wcześniej możesz o nich napisać w pamiętniku) i jesteś gotowa i zdolna do szczerej i budującej rozmowy,
  • wejść w środowisko osób, które tak jak Ty chcą pracować nad sobą (a nie nad mężem!) i opowiedzieć im o swoich uczuciach, pytając, co Ty możesz zrobić (a nie on!), aby poprawić Waszą sytuację.

Chodzi o to, aby wziąć odpowiedzialność za samą siebie, swoje uczucia i swój sposób odnoszenia się do małżonka. Co JA mogę zrobić, aby odmienić dynamikę naszego związku? Mówienie źle o nim, bez względu na to, jaki masz powód, NIGDY nie pogłębi ani nie poprawi Waszej relacji.

Chcę tylko zwrócić uwagę na ważną sprawę. To, co napisałam odnosi się do normalnych, najczęściej występujących sytuacji. Jeśli w Twoim małżeństwie jest przemoc, alkoholizm, zaburzenia psychiczne – nie namawiam Cię do trzymania tego w tajemnicy i nie mówienia nikomu! Wtedy potrzebujesz pomocy i wsparcia specjalistów i bliskich osób.

Teraz mam dla Ciebie zadanie. Konkretne wyzwanie, przez które okażesz miłość mężowi.

Od dziś podejmij decyzję, aby nie mówić negatywnych rzeczy o swoim mężu przy rodzinie, przyjaciołach, koleżankach czy sąsiadach. Jeśli masz potrzebę wyrzucić z siebie emocje, wybierz jedną z dwóch opcji: porozmawiaj z ukochanym lub z kimś z Twojego rozwojowego środowiska. Jeśli nie masz takiego środowiska, dołącz do grupy na facebooku Małżeństwo, rodzicielstwo i rodzina – grupa wsparcia dla kobiet. Nie oskarżamy tam o nic swoich małżonków, ale zastanawiamy się, co my same możemy zrobić, aby odmienić sytuację.

Po drugie: mów jak najczęściej dobrze o swoim mężu! Chwal go, podkreślaj jego zalety, powiedz o tym, co ostatnio zrobił dobrze. Nawet, jeśli nie ma go w pobliżu, uciesz się jego mocnymi stronami i wyryj je sobie w pamięci przez mówienie o nich.

Nie wiesz, jak się zabrać za taką zmianę? Proponuję Ci pracę metodą okresów czasuKiedy znajdziesz się w jakimkolwiek towarzystwie, wyznacz sobie najpierw 5-10 minut, w czasie których skupisz się na tym, aby nie powiedzieć nic negatywnego. Zamiast tego wypowiedz jakieś dobre słowa o ukochanym. Jeśli Ci się to uda, wyznacz 15 minut. I tak dalej.

jak okazać miłość

A jeśli się nie uda, przeproś męża i próbuj ponownie. Jesteś na dobrej drodze.

Jeśli jesteś zdeterminowana do pracy nad sobą, załóż specjalny notatnik, w którym będziesz opisywać swoje postępy. To będzie dla Ciebie dodatkowa motywacja, ale i pomoc w uporządkowaniu swoich uczuć i myśli.

Wiesz już, jak okazać miłość mężowi. Teraz bierz się do roboty. A może raczej: bierzmy się do roboty. Bo ja też podejmuję to wyzwanie.

Jeśli podoba Ci się ten artykuł, skomentuj i udostępnij dla innych.

Podejmujesz wyzwanie, by NIGDY nie mówić źle o swoim mężu?

To pierwszy artykuł w Szkole Relacji. Temat, który podejmujemy we wrześniu brzmi: Skup się na pozytywach.